piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział 3: Matko jaki ty masz śliczny uśmiech.

Leon
- A więc Violetta pracuje u mnie jako pomoc domowa. - ich miny mnie wkurzyły. Wyglądali jakby chcieli pójść rozpowiedzieć to wszystkim. - Naprawdę bardzo zabawne. Ona ostatnio w pożarze straciła wszystko. Dom, rodzinę. Nie miała nic. Tego samego dnia spotkała mojego ojca. On powiedział jej, że szukam kogoś do pracy i przyprowadził do mnie. No i tak to wygląda. Więc nie macie powodu się z niej śmiać. Ona chciała tylko pracę aby móc jakoś żyć.
- Biedna... - mówił prawie przez łzy Andres.
- Ale miałeś nam powiedzieć co Cię z nią łączy. - powiedział Maxi idiota.
- To przecież mówię. Relacje pracownica-szef.
- Przecież nie jesteśmy debilami widzimy jak na nią parzysz.
- Odezwał się spec od miłości. Proszę państwa miłosny psycholog Federico Pasquarelli brawa. - powiedziałem zirytowany. Nagle obok nas przeszły Francesca, Elena, Natalia i Kayla, więc Diego co ugania się za Fran, Marco co podkochuje się w Kayli, Maxi co lata za Naty i nasz romeo w stosunku do Eleny czyli Andres się zmyli, że zostałem sam z panem specem od miłości.
- Tamtych ciołków już nie ma. Powiesz mi co czujesz do Violetty? - przesłuchanie kontynuuje Mr. Federico.
- Nic.
- Leon... Znamy się od piaskownicy. Widzę gdy coś się dzieje. Proszę powiedz co do niej czujesz, bo widzę, że jest to coś więcej niż relacja szef-pracownica. - Boże jak on mnie czasem wkurza. Ale co poradzę. Ma chłopak rację.
- Dobra powiem. Ale nie teraz. Po wykładach przyjdziesz do mnie i wtedy pogadamy.
- Dobra, ale przecież będziemy gadać o Violetcie, a ona będzie siedzieć w domu.
- I co? Powiem żeby nam nie przeszkadzała.
- Jak tak to umowa stoi.

Violetta
Jest 13. Mam dwie godziny żeby zrobić obiad. Mam nadzieją, że umiem zrobić coś co się nada. Nagle usłyszałam telefon. Szybko pobiegłam zobaczyć kto się do mnie dobija. Okazało się, że to Leon.
- Violetta? - zapytał.
- Aha.
- Dzisiaj przyjdzie na obiad mój przyjaciel Federico. Ten co z nim rano gadałaś. Więc gdybym mógł prosić przygotuj tak żeby starczyło też dla niego.
- Dobrze. Coś jeszcze?
- W zasadzie to nie. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia. - no super. Teraz muszę zrobić coś co można podać gościom. Chyba mam coś odpowiedniego. Moja ciocia uczyła mnie kiedyś jak zrobić sushi. Pamiętam, że nawet dobre mi wychodziło. Czyli postanowione robię sushi. Dobrze, że kupiłam rybę.
2 godziny później
Męczyłam się z tym około 2 godzin, ale zrobiłam i na dokładkę jest dobre!!! Wygląda jak dla mnie ślicznie. W porządnej restauracji by się go nie powstydzili.

 Gdy nakładałam do stołu do domu wszedł Leon z Federico.
- Dzień dobry Violetto. - odezwał się Leon
- Cześć Violu. - Czy Federico właśnie odezwał się do mnie Violu?
- Dzień doby. Obiad już na stole. Mam nadzieję, że będzie smakował. - uśmiechnęłam się i poszłam do pokoju troszeczkę się ogarnąć. Ciekawa jestem czemu Leon mówi mi Violetto, a Federico Violu. My nawet nie jesteśmy przyjaciółmi. A może on sądzi inaczej? Nie wiem. Ale to by znaczyło, że Leon nawet nie chce się ze mną zaprzyjaźnić. A szkoda. Szkoda, bo on mi się tak strasznie podoba. Możliwe nawet, że go kocham. bo uważam, że bylibyśmy dobrymi przyjaciółmi. Ale co ja sobie myślałam? Przecież nie dość, że jestem o 2 lata młodsza to jeszcze u niego pracuję. Głupia Violetta znowu zrobiła sobie nadzieję, że znajdzie przyjaciela. Czemu moje życie jest takie beznadziejne. Szkoda, że nie było mnie w domu podczas pożaru. Wtedy może byłabym szczęśliwa.

Leon
Nie no Fede chce mnie wnerwić czy jak? Znają się kilka godzin i gada do niej Violu. Ma szczęście, że jest moim przyjacielem. Gdyby nim nie był jego buźka była by sina i miejscami krwawiła, a jego około 15 centymetrowe włosy oklapłaby.Poszliśmy do jadalni. Zjedliśmy sushi które zrobiła Violetta. Właśnie będę musiał gdzie nauczyła się robić takie dobre. Zaprowadziłem Fede do mojej sypialni, a sam poszedłem na chwilę do Violetty. Zapukałem do drzwi i gdy usłyszałem ciche "proszę" wszedłem do środka. Szatynka czytała jakąś książkę.
- Violetto. Jeśli mógłbym Cię prosić to nie przeszkadzaj mnie i Federico. Dobrze? - zapytałem.
- Pewnie. - odpowiedziała z uśmiechem. ~ Matko jaki ty masz śliczny uśmiech. - pomyślałem.
Szybko wróciłem do mojego przyjaciela i usiadłem przy jednej ze ścian. On usiadł naprzeciwko mnie.
- A więc... Co do niej czujesz. Zwierz mi się czy coś. Musisz w końcu coś zrobić.


I jak mam nadzieję, że fajny. Jak myślicie czy nasz Leoś powie prawdę. Nie wiem zaczęłam jeszcze pisać rozdział 4 jednego dnia 3 rozdziały. Tak wiem coś dużo Leonkowej perspektywy, ale jakoś tak lepiej mi na razie pasuje. Poza tym Leon dużo opowiada o uczuciach Fede, który mu doradza żeby podpytał Violę o .... Sorka spojler. Ale taki przez przypadek i  nie wiem do którego rozdziału. Ale chyba do 4. Dobra nie zanudzam.
A na razie... Komentujcie ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na ra zie.
ElimelGamesPL
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

2 komentarze:

  1. zrób tak by fede chodził z violą oki bocnikt nigdy nie pisze o fede czy violi zawsze leon, leon,leon już mnie to wkurza :p Błagam oni są dla siebie stworzeni a zaś Ludmiła niech będzie z Leonem. Tak bardziej mi to pasuje.
    Fedeletta rządzi :*

    OdpowiedzUsuń