środa, 28 stycznia 2015

Rozdział 20: Leon... Czy to jest... Randka?

Violetta
Kartka? Jeżeli on zamierza bawić się w podchody to ja odpadam. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać:
" Cześć Violu. Skoro czytasz to pewnie jest 10! A więc jak Ci mówiłem miałaś się dowiedzieć gdzie Cię zabiorę. Wiem od reszty, że gdy tylko Cię zaprosiłem obdzwoniłaś wszystkich z paczki. Miałaś rację. Oni wiedzą gdzie, ale poprosiłem żeby Ci nie mówili. Mam nadzieję, że się nie złościsz. A więc... Zabiorę Cię w miejsce bardzo magiczne i wyjątkowe. Wiem, że nie takiej odpowiedzi się spodziewałaś, ale trudno. Przyjadę po Ciebie o 13. Do zobaczenia Leon."
Co on znowu wymyślił. Po prostu mnie wkurzył. Dobra... Zjem i idę się szykować.
3 godziny później
Jestem gotowa i czekam już tylko na Leona. Nagle poczułam wibracje mojego telefonu. Szybko go wyjęłam i spojrzałam na wyświetlacz. Okazało się, że dostałam wiadomość od Leona.

Od Leon:
Cześć. Gotowa?

Do Leon:
Tak. Czekam na Ciebie.

Od Leon:
To świetnie! Schodź na dół. Już czekam.

Super... Poszłam ubrać buty. Zamknęłam mieszkanie i skierowałam się do windy. Gdy się zatrzymała wyszłam z niej, a następnie z budynku. To co tam zobaczyłam trochę mnie przeraziło. Był tam Leon, ale niestety stał koło motoru.
- Hej księżniczko. - przywitał się kiedy już byłam obok niego. - Ślicznie wyglądasz.
- Dddzięki. - zająknęłam się.
- Co się stało? Boisz się?
- Ja...? Nie...
- A tak na prawdę?
- Nie. Możemy już iść?
- Nie. Bo my nie będziemy iść. Będziemy jechać.
- Tylko nie mów, że tym. - pokazałam na motor.
- Właśnie tym. A co? Boisz się?
- No może troszkę.
- To przestań, bo będziesz tam ze mną. - nie pozostało mi nic innego jak się zgodzić. Leon podał mi kask, który założyłam. Później pomógł mi wsiąść. Gdy sam wsiadł i założył kask, ja mocno wtuliłam się w jego plecy. - Spokojnie. Nic się nam nie stanie. - zapewnił i ruszył. Na początku bardzo się bałam, ale później było trochę lepiej. Jechaliśmy tam z dobrą godzinę. Gdy zeszliśmy z maszyny Leon zawiązał mi oczy bandanką.
- Czy to jest konieczne?
- Tak jeśli niespodzianka ma się udać.
- A jeżeli ja nie lubię niespodzianek?
- To polubisz.
- Leon... Daj spokój.
- Violetta... Idź. - powiedział i położył ręce na mojej talii. Czułam że droga jest dość kręta. Co chwila jakiś zakręt.
- Leon... Daleko jeszcze? Nogi mnie bolą.
- Ale ty marudna. -westchną i nagle poczułam, że tracę grunt pod nogami. Nie no wariat! On nosi Cię na rękach, a ty nie chcesz mu dać nawet szansy. Z kąt ty się dziewczyno urwałaś? - opieprzyła mnie moja podświadomość. Szliśmy, a właściwie on szedł jakieś dobre 10 minut. - Gotowa na niespodziankę? -zapytał gdy mnie odstawił. Ja tylko lekko machnęłam głową na tak. Gdy zdjął bandamkę z moich oczu ujrzałam prześliczną polankę z wierzbą płaczącą. Pod nią był rozłożony koc, a na nim był koszyk piknikowy i gitara. Pacz jaki on kochany. Na randkę Cię zaprosił. Słoooodziak. ~ pochwaliła go moja podświadomość. To nie randka to przyjacielskie wyjście. ~ skarciłam ją - Podoba Ci się?
- Bardzo. Dziękuję.
- Jeszcze nie masz za co. Chodź. - powiedział i wyciągną w moją stronę rękę, którą po krótkim zawahaniu chwyciłam. Podeszliśmy do koca i usiedliśmy na nim obok siebie. I nastała ta irytująca cisza. Chciałabym ją przerwać, ale nie umiem. Niby jesteśmy przyjaciółmi, ale jak to paczka zauważyła zachowujemy się jak... Violetta to nie jest trudne słowo. Mówimy na trzy. Raz... Dwa.... Para. ~ skomentowała moja podświadomość.
- Viola... Słuchasz mnie? - zapytał przez śmiech.
- Co? Nie przepraszam... A co mówiłeś?
- Nad czym tak rozmyślasz?
- Nad niczym ważnym.
- Wole nie dopytywać.
- Masz rację. Nie dopytuj. - znowu cisza. - A... Ten... No... Czy...
- Violetta zadawaj pełne pytania. - powiedział i pocałował mnie w policzek. -Dla ośmielenia. - Jaki on ma piękny uśmiech. Bierz się za niego zanim ktoś sprzątnie Ci go z przed nosa. ~ poradziła moja mądralińska podświadomość.
- Leon... Czy to jest... Randka? - zapytałam.
- A chcesz? - Tak!!! Chcesz!!! Obie to wiemy!!! ~ krzyczała moja podświadomość. Matko i co ja mam powiedzieć? W tym wypadku najlepiej będzie przemilczeć. - Violetta... Odpowiesz mi coś? - zapytał z nadzieją. Zastanów się czy chcesz być szczęśliwa. ~ doradzała podświadomość. Spojrzałam mu w oczy. Były przepełnione nadzieją, smutkiem i... Miłością? Ale do kogo? Do mnie?
- Ja... Chcę.
- Szkoda... Zaraz? Serio się zgadzasz?
- Tak. Tylko następnym razem nie rób takich podchodów. Ja cię przecież nie zabiję. Najwyżej odmówię. - Brawo Castillo niedługo będziesz miała chłopaka swoich marzeń. ~ pochwaliła moja podświadomość.
- Kocham Cię. - Ooooo... ~ zachwycała się nim moja podświadomość.
- Ja Ciebie też.
- Ty mnie co?
- Też Cię kocham. - siedzieliśmy tam kilka godzin. Jedliśmy, rozmawialiśmy, śmialiśmy się i Leon grał na gitarze i śpiewał różne piosenki. Gdy zrobiło się ciemno na wierzbie pod, którą siedzieliśmy rozbłysnęły białe światełka, a Leon wstał. Trochę zdezorientowana również wstałam. Nagle on przyklękną na jedno kolano i wyją z kieszeni bordowe podłużne pudełeczko. Zaczynam się bać. ~ pomyślałam. To przestań i słuchaj. ~ rozkazała moja podświadomość.
- Violetto Castillo, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym chłopakiem na ziemi i zostaniesz moją dziewczyną? - powiedział.
- Tak!!! - krzyknęłam, a on wstał. Otworzył pudełeczko i zobaczyłam w nim złotą bransoletkę z zawieszką. Była ona w kształcie połowy serca. - Etta. - odczytałam i spojrzałam na niego. - Gdzie druga połowa?
- Tu. - powiedział i pokazał bransoletkę na swoim nadgarstku. Była srebrna. Również miała zawieszkę przedstawiającą również połowę serca. Złączyłam oby dwie zawieszki.
- Leonetta. - przeczytałam z uśmiechem i go przytuliłam. Gdy się od siebie odsunęliśmy założył mi moją bransoletkę. Spojrzeliśmy sobie w oczy, a on mnie pocałował. Podczas tego pocałunku czułam, że przy Leonie będę szczęśliwa i bezpieczna. Po chwili zaczęliśmy sprzątać. Gdy mieliśmy to za sobą chwyciliśmy się za ręce i poszliśmy do motoru. Wróciliśmy do domu i jako że było już późno poszliśmy spać.  Ale spaliśmy osobno!

Szczerze? To ja rzygam. Ten rozdział jest za... Po prostu... Za. Nic dodać nic ująć. Nie podoba mi się. Ale wy wyrażajcie swoje opinie w komentarzach.
A na razie... Komentujcie. Ja się z wami żegnam. Dzięki cześć i na razie.
ElimelGamesPL
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Rozdział 19: Czekaj! Fede...? Federico!

Leon
- O Violetcie i o Twoim dzisiejszym zachowaniu.
- Ale po co. O moim zachowaniu już mi wygarnęliście. Ty, Pablo, Antonio. Nawet Beto. Ale i tak najgorzej było z Gregorio. - zaśmiała się. - A o Violetcie nie chce mi się gadać.
- Dobra. Ale powinieneś wiedzieć, że cały dzień chodziła smutna i przygnębiona. Gdy się jej zapytałam co się stało to powiedziała, że się z Tobą pokłóciła i dlatego jest smutna. - powiedziała, a mi zrobiło się strasznie głupio, że Violetta przeze mnie jest smutna Jesteś idiotą bez uczuć. ~ szepnęła moja podświadomość..
- Ale na pewno chodzi o Violettę? - Ale się kompromitujesz. ~ta podświadomość robi się wnerwiająca.
- Tak Leon. A teraz... Leć do niej. - jak powiedziała tak zrobiłem. Całą drogę przebyłem biegiem.
- Violetta! Jesteś w domu?!! - zawołałem, ale nie usłyszałem odpowiedzi. Jeśli myślisz, że Ci odpowie to jesteś idiotą. ~ uświadomiłam mi moja podświadomość. Jak ona mnie wkurza! W sensie moja podświadomość. Szybko poszedłem pod jej pokój. Gdy chciałem wejść naszły mnie wątpliwości czy powinienem tam wejść. Zapytaj się lepiej czy chcesz ją odzyskać. ~ doradziła mi moja podświadomość, która z resztą ma rację. Dobra. Wchodzę. I jak pomyślałem tak zrobiłem.
- Violetta! - krzyknąłem. Ona nie zwróciła na mnie uwagi. Podbiegłem do niej, zabrałem jej żyletkę. - Ty chciałaś się zabić? - No shit sherlock. ~ ach ta podświadomość.
- Co cię to interesuje! - wykrzyczała przez łzy.
- Dużo. A teraz mów dlaczego.
- Bo nie mam dla kogo żyć! Więc po co się męczyć!
- Violetta... A ja?
-  Ty?! Leon... Wyjdź. I daj mi skończyć. W końcu będę szczęśliwa i nie będę nikomu przeszkadzać. - mówiła przez łzy. Pośpiesz się albo stracisz ją na zawsze. ~ popędzała mnie podświadomość.
- Violetta... Szczęśliwsza będziesz jak będziesz tu... Ze mną.
- Leon! Nie rozumiesz, że przez Ciebie chcę się zabić! Nienawidzę za to samej siebie! - To już po ptokach. ~ powiedziała zrezygnowana podświadomość. O nie ja się tak łatwo nie poddam. ~ odpowiedziałem jej.
- Ale... Ja nic nie zrobiłem. - próbowałem się tłumaczyć.
- Wystarczyła nasza kłótnia. - mówiła spokojniej jednak przez łzy.
- Violu. Obiecuję Ci, że już nigdy się nie pokłócimy. Że już nigdy Cię nie zranię. Już nigdy nie skrzywdzę. Tylko mi wybacz. Błagam.
- Obiecujesz? - Czy ona Ci wybacza? Nie spieprz tego. ~ poradziła moja podświadomość.
- Przysięgam na moje życie. - ona nic nie odpowiedziała tylko mocno mnie przytuliła. Gratuluję Verdas. Odzyskałeś ją. ~ pochwaliła mnie moja podświadomość.
- Przepraszam... - wyszeptała.
- Nie masz za co.To ja powinienem Cię przeprosić za moją głupotę. Więc w ramach przeprosin w sobotę gdzieś Cię wyciągnę.
- Gdzie i po co?
- Gdzie to jest tajemnica. A po co. Też się dowiesz. Więc co ty na to.
- Jak mam się ubrać?
- Ładnie. - Znowu się narażasz. ~ ostrzegła moja podświadomość.
- Leon!
- Co?
- Nie zgrywaj idioty.
- A co jeżeli nim jestem?
- To nigdzie z Tobą nie idę.
- Ok. To ubierz najlepiej sukienkę. Ale wiesz... Nie taką wieczorową tylko taką... No...
- Luźniejszą?
- Tak.
- Niech Ci będzie mogę pójść.
- No. - powiedziałem po czym pocałowałem ją w czoło i wyszedłem.

Violetta
Dobra. Ja muszę wiedzieć gdzie będziemy szli. Nienawidzę niespodzianek. Ale mam pomysł jak się dowiedzieć. Leon za nim coś zrobi radzi się paczki aby wyszło lepiej. Wiec pewnie oni wiedzą.
(Rozmowa Violi i Fede)
- Halo?
- Hej Fede. Mam sprawę.
- Viola?
- Tak. To ja.
- Wal śmiało z tą swoją sprawą.
- Bo... Leon dzisiaj powiedział, że w sobotę mnie gdzieś wyciągnie...
- W senie randka?
- Nie. W sensie, że wyciągnie. I chciałabym wiedzieć gdzie.
- No... Ten... Ja... No... Ja nie wiem. Ale Marco powinien wiedzieć. Cześć!
- Czekaj! Fede...? Federico! - co za menda. Ale chociaż wiem gdzie mam dzwonić. Dobra. Teraz Marco.
Chwileczkę póżnieeeejjj...!
No po prostu pięknie. Obdzwoniłam całą paczkę i nikt nic mi nie powiedział. To był chory łańcuszek. Ostatnia trafiła mi się Ludmiła więc miałam nadzieję, że chociaż ona mi coś powie. Niestety się pomyliłam. Powiedziała mi tylko, że jeżeli on mi nie powiedział to dowiem się w sobotę. I to niby nazywają się przyjaciele?!
Sobota 9:30
Ten tydzień był dziwny... Z Leonem prawie w ogóle się nie widziałam bo po zajęciach przychodził do domu zjeść obiad, a później się ulatniał i wracał po 19. Cała paczka mnie unikała. W sumie to gadałam tylko z Sergio. Bardzo się z nim zaprzyjaźniłam. Pewnie pomyślicie, że to dlatego, że jest podobny do Lucasa, ale tak nie jest. On jest bardzo wyrozumiały. Mogę mu się ze wszystkiego zwierzyć, a on wysłucha i doradzi. Ale wracając do teraźniejszości. Więc obecnie leżę i rozmyślam co ten Leon wymyślił. W czwartek powiedział, że dowiem się w sobotę o 10 gdzie mnie zabiera. Więc mam pół godziny. Wywlekłam się z łóżka i wzięłam z szafy jakieś ciuchy. Poszłam z nimi do łazienki. Tam trochę się ogarnęłam i ubrałam. Gdy z niej wyszłam była równo 10:00. Zeszłam na dół. Zobaczyłam tam po pierwsze: śniadanie, po drugie: brak Leona i po trzecie: kartkę?

Czeeeść. To ja. Więc tak dzisiaj będzie poważna notka. W końcu poniedziałek, dzień powagi to i poważna notka. Szczegół, że ja piszę ją w piątek o godzinie 23:18. To tak. Najprawdopodobniej rozdziały nie będą pojawiać się już tak często. Jeżeli zastanawiacie się czemu to wiedźcie, że głównie przez was. Bo nie komentujecie. Dla was to tylko chwila, a dla mnie duża motywacja, że piszę dla ludzi, którzy są prawdziwi, a nie dla głupiej cyferki. Jest mi przykro, bo w weekendy zamiast uczyć się do sprawdzianów i kartkówek ja robię lekcję i piszę rozdziały żebyście mieli codzienni co czytać. Wasze oceny są dla mnie bardzo ważne, bo gdy ktoś pochwali to co robię to wiem, że zrobiłam coś dobrze i wam się podoba, a gdy napiszecie, że coś jest nie tak to wiem, że muszę jeszcze coś poprawić. A wiem, że muszę coś poprawić, bo często piszę w nocy i mój mózg często przynudza. Dobra ja nie przedłużam...
A na razie... KOMENTUJCIE. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie.
ElimelGamesPL
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

Info

A więc nie mam rozdziału. Tak więc... Rozdziały przestaną ukazywać się codziennie. Nie wiem kiedy będzie rozdział, ale na pewno nie długo. Zacznijmy od tego, że ja też mam szkołę! Niestety trzeba się dość sporo uczyć. Po mam blokadę. Są one cholernie uciążliwe, ale co zrobić. Mam napisany 19 i 20. 19 ukaże się pod notką. Czy ja coś jeszcze... To chyba wszystko. A więc chciałabym was przeprosić, ale bywa. O! Rozdziały będą się ukazywać 2 może 3 razy w tygodniu.

niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział 18: Zachowujesz się jak dziecko, a nawet gorzej.

Violetta
- O tak... - powiedział i pociągnął mnie z powrotem do łóżka i przykrył nas całych kołdrą.
- I co zamierzasz? - zapytałam trochę przestraszona.
- Nie puszczę Cię i nie pójdziesz na zajęcia.
- Leon musimy iść.
- Nic nie musimy.
- Skoro nie chcesz to nie idź, ale mnie masz puścić, bo chcę iść. - powiedziałam lekko zła.
- No weź. Wolisz iść na jakieś nudne zajęcia, czy zostać w domu, a dokładniej w łóżku ze swoim przyjacielem.
- Czy ty mi coś sugerujesz?
- Nie. Tylko pytam.
- To ja wybieram... Opcję pierwszą.
- Viola...
- Nie. Ja wstaje, a ty rób co chcesz. - powiedziałam, a on trochę smutny mnie puścił.
- Poczekaj na dole. Zaraz przyjdę. - powiedział smutny, a ja wyszłam z jego pokoju. Po 10 minutach zszedł już gotowy. Bez śniadania wyszliśmy z domu. Cały czas panowała niezręczna cisza. Postanowiłam ją przerwać.
- Leon... Nie obrażaj się. Sam zaciągnąłeś mnie na przesłuchanie, a teraz marudzisz.
- Masz rację. Przepraszam. - powiedział.
- Coś Ci nie wierzę, że jest Ci przykro.
- Czemu?
- Bo nie widzę żebyś się uśmiechną.
- Nie chcę się uśmiechać. - powiedział jednocześnie smutny i zły.
- Zachowujesz się jak dziecko, a nawet gorzej. - powiedziałam i od niego poszłam. Po chwili byłam już w Studiu. Podeszłam do paczki i się z nimi przywitałam. Następnie skierowałam się do gabinetu dyrektora. - Dzień dobry. - przywitałam się wchodząc do środka.
- O Violetta co cię tutaj sprowadza? - zapytał entuzjastycznie Antonio.
- Przyszłam po klucz do szafki i plan lekcji.
- Aha. Dobrze. Proszę. - powiedział i podał mi kluczyk i plan. - Dobra. Zmykaj na lekcje.
- Dziękuję. Do widzenia.
- Do zobaczenia. - powiedział, a ja wyszłam i skierowałam się pod odpowiednią salę. Pech chciał, że Elena jest w innej klasie, a obok nas ma lekcje klasa, w której jest Leon. Poza Nim zobaczyłam resztę paczki więc postanowiłam się z nimi przywitać.
- Hej. - przywitałam się z nimi i przytuliłam prawie każdego. Czemu prawie? Bo nie przytuliłam Leona.
- Co się wam stało? - zapytała Kayla.
- O co chodzi, bo nie rozumiem. - odpowiedziałam.
- O to, że nie przytuliłaś Leona, ani nic, a dotychczas jako "przyjaciele" potrafiliście chodzić i trzymać się za ręce. - stwierdziła Ludmiła.
- A teraz nic. - dodał Fede.
- Ja nie widzę w tym nic nienormalnego. Mam swoje powody żeby z nim nie gadać. Cześć. - powiedziałam i poszłam pod gabinet, w którym miałam lekcje.
- Co się stało Violetta, że się tak smucisz. - zapytał Sergio.
- Nic się nie stało. - odpowiedziałam.
- Przecież widzę.
- Pokłóciłam się z Leonem. Najgorsze jest to, że o zwykłą głupotę.
- To... Może powinniście szczerze porozmawiać.
- Szczera rozmowa w naszym przypadku jest nie właściwa.
- Czemu? Czy... Wy... Się... No wiesz. Kochacie.
- Trafiłeś w samo sedno.
- Czyli jesteście razem. A w związkach najważniejsza jest szczerość.
- Ale my nie jesteśmy razem. Poznałam go po tym pożarze, w którym zginęli moi rodzice i brat.
- Oł... To nie wiem co Ci poradzić. Na Twoim miejscu bym z nim porozmawiał, ale ty rób co uważasz. - powiedział i w tym samym momencie rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Wchodzimy do klasy. Postanowiłam usiąść sama, tak bardziej z boku.
- Cześć dzieciaki. Jestem waszą wychowawczynią, a nazywam się Angie. Podczas waszego pobytu tutaj zdecydujecie czym dokładniej chcecie się w muzyce zająć. Będę was uczyła śpiewu. Gry na instrumentach Beto. Zajęć grupowych Pablo, a tańca Gregorio. Radzę wam na niego uważać jest dość... trudny. A teraz zrobimy sobie kilka ćwiczeń. Tak na rozgrzewkę. - powiedziała i pokazała nam jakieś śmieszne ćwiczenia.

Leon po lekcjach
Zajęcia minęły dość szybko. Mimo to na niczym nie mogłem się skupić. Pablo i Angie powiedzieli, że jestem taki nierozgarnięty dzisiaj jak Beto. Gregorio mnie opieprzył i kazał iść do Antonio. To wszystko przez to, że pokłóciłem się z Violą. Właśnie wychodzę ze Studia aż zatrzymuje mnie Angie.
- Leon. Możemy chwilę porozmawiać?
- Pewnie. - odpowiedziałem i poszliśmy do jej gabinetu. - To o czym chciałaś rozmawiać?
- O...

No hejjjj..... Tak znowu taki moment. Mam nadzieję, że fajny, bo ja uważam go za : Nieudany. A teraz z innej beczki. Czy podobają wam się zmiany wizualne bloga. Odpowiada za nie Milena. Mam nadzieję, że już się przedstawiła, bo jak nie to nie ręczę za siebie. Chyba nie mam nic więcej.
A na razie... Komentujcie. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie.
ElimelGamesPL
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ.

sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 17: Będziesz spać ze mną?

Violetta
Czemu on mnie nie rozumie. Chce abym chodziła do studia, ale nie mogę. Mój brat tam chodził. Kochał muzykę i ja również. Ale gdy tylko mam z nią styczność przypominam sobie o Lucasie. Może i nie mieliśmy jakoś bardzo dużego kontaktu, ale kocham go i chciałabym żeby był przy mnie. Żeby mnie przytuli i doradził co mam zrobić z Leonem i moimi uczuciami co do niego. Postanowiłam wrócić do domu. Na szczęście Leona nie było więc spokojnie poszłam do swojego pokoju. Siedziałam tam dobrą godzinę aż nagle usłyszałam mega głośne trzaśnięcie drzwiami.
- Violetta! - zignorowałam jego wrzask. - Cholera jasna! Wiem, że jesteś! Więc masz natychmiast przyjść do mnie do pokoju! - wolałam nie wiedzieć co się stanie jak nie przyjdę. Po jakiś 10 minutach skierowałam się do jego sypialni.

Leon
Jak ona mnie wnerwia! Czekam na nią 10 minut, a jej nie ma. Nagle usłyszałem jak drzwi się otwierają, a ja ujrzałem przygnębioną Violę. Podszedłem do niej i ją przytuliłem. Ona bez wahania wtuliła się we mnie i rozpłakała się.
- Chciałem Ci powiedzieć, że nie jesteś sama. Masz mnie i resztę paczki. - wyszeptałem w jej włosy.
- Wiem. Po prostu bardzo za nim tęsknię. To mój brat i on powinien być przy mnie. I...
- Nic nie mów. Trzymaj. - powiedziałem i podałem jej kartkę. Spojrzała na mnie pytająco. - Formularz zgłoszeniowy do Studia.
- Ale ja nie chcę tam iść!
- Zrób to dla swojego brata. Dla uczczenia jego pamięci.
- Ale Leon. To miejsce mi tylko o nim przypomina. A pamięć o nim i wspominanie o tym tak cholernie boli. - powiedziała płacząc i tuląc się do mnie.
- Viola... Przecież będę tam ja, Fran, Kayla, Lu, Naty, Elena i chłopaki. Zawsze będziesz mogła z nami pogadać. W końcu to głupie żebyś marnowała swój talent przez tęsknotę za bratem. Możesz mi uwierzyć, że on bardzo by chciał żebyś się tam uczyła. To jak? - zapytałem i popatrzyłem na nią błagającym wzrokiem.
- Ale... - zaczęła ale jej przerwałem.
- Viola... Proszę. Dla mnie. - wyszeptałem. Ona ponownie się we mnie wtuliła.
- Tylko dla Ciebie. - wyszeptała w mój tors. Staliśmy tak dobre 10 minut. Nagle Viola się ode mnie oderwała. - Daj długopis. - rozkazała. Spojrzałem na nią z niezrozumieniem. - Jak mam to wypełnić? - powiedziała i pokazała mi kartkę, którą jej dałem. Bez namysłu podałem jej jakiś długopis. Szybko wypełniła formularz i podała go mi. - Masz mi go nie dawać, bo jeszcze się rozmyślę. - zaśmiała się.

Pablo? Tak! Pablo! Coś nie pasi?!
 Leon dzwonił, że z Violettą przyjdą i dadzą nam formularz przed jej przesłuchaniem. Wpisałem ją na listę. Jest 13:00, a ich dalej nie ma. No nic trzeba kontynuować.
 - Zapraszamy Sergio Torres! - zawołałem. Do sali wszedł bardzo znajomy chłopak. To było dziwne, bo wyglądał jak Lucas. Zobaczyłem, że Gregorio i  Angie też to zauważyli. Woleliśmy nie mówić o tym Antonio. Gdy dowiedział się o tym co się stało był załamany. Spojrzałem na jego formularz i było napisane, że stara się o stypendium. - A więc starasz się o stypendium? - przytakną. - Dobrze to... Zaczynaj. - zaczął śpiewać i... Miał taki sam głos jak Lucas. Antonio był bliski łez. Zaśpiewał nam Entre Tu y Yo. - O 15:30 będą wyniki. - powiedziałem.
- Dziękuję. Do widzenia. - odrzekł i wyszedł.
- Wam też on kogoś przypominał? - zapytał znienacka Antonio.
- Tak. - odpowiedzieliśmy.
- Ale to przecież nie możliwe. - stwierdziła Angie.
- Dobra kto następny? - zapytał Gregorio.
- Violetta. O ile przyszła. - powiedziałem i wyszedłem na zewnątrz. - Zapraszamy Violettę Castillo. - zawołałem i wróciłem na swoje miejsce. Chwilę poczekaliśmy i nagle wbiegła zdyszana Violetta.

Violetta
Już myślałam, że nie zdążę. W ostatniej chwili wbiegłam do sali. Dali mi chwilę żebym się trochę uspokoiła. Postanowiłam zaśpiewać Soy Mi Mejor Momento. Napisałam ją z rodzicami i bratem. Widziałam, że wszyscy się wzruszyli. Powiedzieli, że świetnie mi poszło i, o której będą wyniki. Uśmiechnięta wyszłam z sali i skierowałam się w stronę Leona. Nagle przez przypadek wpadłam na jakiegoś chłopaka.
- Sorki. - powiedział i pomógł mi wstać. To co ujrzałam zamurowało mnie. On przeżył! Lucas przeżył!
- Lucas! Ty żyjesz! Nawet nie wiesz jak ja się stęskniłam. - powiedziałam i rzuciłam się mu na szyję.
- Przepraszam, ale kim jest Lucas? Ja jestem Sergio. Miło mi. - powiedział, a mi zrobiło się strasznie głupio.
- Ale przecież... Wyglądasz jak on. - powiedziałam przez łzy. - I tak w ogóle jestem Violetta dla przyjaciół Viola. - powiedziałam przez łzy, wyminęłam go, podeszłam do Leona i wtuliłam się w niego jak w pluszowego misia.
- Ej księżniczko co się stało? - zapytał z troską w głosie.
- On wyglądał jak Lucas. Jest identyczny. - mówiła płacząc.
- Ale kto?
- Sergio. Przyszedł na przesłuchania. On wygląda jak Lucas. - wyszlochałam.
- Hej... Młoda... Nie płacz. Proszę. Nie lubię patrzyć jak jesteś smutna. - powiedział i otarł mi łzy.
- To co mam zrobić? - zapytałam.
- Uśmiechnąć się. Dobrze wiesz, że kocham jak się uśmiechasz. - powiedział, a mi automatycznie uśmiech wkradł się na twarz. - Widzisz... O wiele lepiej. - nagle zadzwonił dzwonek i wszyscy wyszli z sal. Po chwili stała przy nas cała paczka. Bardzo się ucieszyłam na ich widok.
- Violu... nie wiem czy powinnam pytać, ale co się stał, że płakałaś? - zapytała Naty. Spojrzałam na Leona błagalnym wzrokiem.
- Jak Viola wychodziła z sali, w której są przesłuchania i wpadła na chłopaka, który też przyszedł na przesłuchania. Wpadła na niego i on pomógł jej wstać i wtedy zobaczyła, że wygląda jak Lucas. Przytuliła go i powiedziała, że bardzo za nim tęskniła. On powiedział jej, że go z kimś pomyliła i, że ma na imię Sergio i nie jest jej bratem. Później Viola przyszła do mnie, opowiedziała mi to. Poprosiłem żeby się uśmiechnęła i to zrobiła, a resztę już znacie. - wytłumaczył, a oni mnie przytulili.
- Tak nam przykro kochana. - zaczęła mi współczuć Kayla.
- Ej tylko mi nie współczujcie, bo przez to zaczynam czuć się jeszcze gorzej.
Później. Dokładniej czas wywieszenia wyników. Dalej perspektywa Violi.
- Gotowa? - zapytali.
- Nie. Ja nie chcę tam patrzyć.
- Nie bądź taka do tyłu. - pomyliła Fran. No tak. W końcu Włoszka.
- Do przodu Francesca. - poprawiła ją Elena.
- Co do przodu? - zapytała.
- Nie ważne Fran. - powiedziała załamana Elena.
- Idź Violetta. - po ganił mnie Leon.
- Nie poganiaj mnie, bo w domu porozmawiamy inaczej. - pogroziłam mu palcem. Próbowałam być poważna, ale mi nie wyszło. Za bardzo się denerwowałam. - Mam iść z tobą? - zapytał. Pokiwałam twierdząco głową. Wyciągnął rękę w moją stronę, a ja bez wahania ją chwyciłam. Pod wpływem jego dotyku od razu zrobiłam się czerwona. Razem podeszliśmy pod tablicę.
- Leon idź do reszty. - rozkazałam.
- Nie wolisz żebym został z Tobą? - zaprzeczyłam. - Ok. To będę z paczką. - dodał i poszedł.
- Violetta! - usłyszałam za sobą czyjeś wołanie. Okazało się, że to był Sergio. - I co dostałaś się? - zapytał gdy do mnie podszedł.
- Nie wiem. Boję się spojrzeć. - powiedziałam. - A ty? - dodałam.
- Ja się dostałem. Powodzenia. - powiedział i poszedł. Dobra Castillo raz się  żyje. ~ pomyślałam i spojrzałam. Przez to co tam zobaczyłam zaniemówiłam. Ja... DOSTAŁAM SIĘ!!!! Nie mogę w to uwierzyć. Teraz po wkurzamy. Podeszłam do nich z mega zdołowaną miną.
- Viola... - zaczął Diego.
- Tak nam przykro. - dokończył Maxi.
- Może dacie jej coś powiedzieć. - skarcił ich Fede.
- No... Bo... Ja... DOSTAŁAM SIĘ!!!! - krzyknęłam, a oni zaczęli skakać ze szczęścia. Leon podniósł mnie do góry i ob kręcił kilka razy. Gdy łaskawy pan Verdas mnie odłoży bardzo mocno mnie przytulił. Gdy się ode mnie odsuną spojrzał mi głęboko w oczy.
- Echmmm.... Echymmm... - od krząknęła Ludmiła.
- Też tu jesteśmy... - powiedział Marco.
- Gołąbeczki. - dokończyła Kayla za co została zgromiona wzrokiem przeze mnie i Leona na co wszyscy się zaśmiali.

Leon w ich domu
Leżymy sobie z Violettą na kanapie. Znaczy na kanapie to siedzę bardziej ja, bo ona wygodnie się na mnie ułożyła. Dokładniej mówiąc to... Zrobiła ze mnie poduszkę. Pewnie pytacie co my tam robimy. Gadamy, a w tle bzyczy telewizor, a właściwie to ja opowiadam, a ona słucha i co jakiś czas się śmieje. Prawdę mówiąc nie przeszkadza mi to. Uwielbiam jak się uśmiecha, czy jak śmieje. Mam nadzieję, że zawsze będę mógł oglądać ją taką uśmiechniętą.
- Ej! Słuchasz mnie? - zapytała.
- Co? Nie przepraszam.
- Ja się nie gniewam. Nad czym tak kontemplowałeś?
- Nad niczym ważnym. - odpowiedziałem, a ona mnie walnęła. - Za co to?
- Za kłamstwo.  Przecież po Tobie widać kiedy kłamiesz.
- Serio?
- Tak. A więc... O czym tak zacięcie kontemplowałeś?
- Szczerze?
- Jak najbardziej.
- Ale się nie obrazisz?
- Nie.
- To... O Tobie.
- O mnie...? Po co?
- A co nie mogę?
- Leon... Dobrze wiesz, że chcę Cię lepiej poznać i...
- Wiem. Ale... Ja nigdy o Tobie nie zapomnę i nigdy nie przestanę Cię kochać. - powiedziałem, a ona posmutniała i zaczęła oglądać film, który jej przedtem nie interesował.- Violetta nie zachowuj się tak. Sama chciałaś prawdy.
- Masz rację przepraszam. Która w ogóle jest godzina?
- 23, a co?
- Na którą masz zajęcia?
- 9. A ty.
- Też.
- Czyli idziemy razem?
- A chcesz?
- Bardzo.
- To idziemy spać.
- Viola... Ale ja nie chcę spać i to jeszcze sam. - no to się podroczymy.
- Ja nic na to nie poradzę.
- Uwierz, że możesz.
- Niby jak?
- Ty już dobrze wiesz jak. - A może nie? ~ pomyślałem.
- Leon. Nie wiem.
- Będziesz spać ze mną? - zapytałem ze słodziutką minką.
- Coś Ci się w główce pomieszało.
- Ale tak po przyjacielsku.
- Nie. - powiedziała wściekła i poszła do siebie. Brawo idioto. ~ stwierdziła moja podświadomość. Postanowiłem trochę poczekać i pójdę do niej, a właściwie po nią. Poszedłem najpierw do pokoju umyć się i przebrać w piżamę. To zajęło mi jakieś 15 minut. Po zrobieniu tego wszystkiego wszedłem do pokoju Violi. Leżała na łóżku, ale nie spała.
- Puka się! - krzyknęła.
- Marudzisz. A teraz chodź.
- Leon. Mówiłam. Nigdzie nie idę.
- No proszę. Tylko raz.
- Obiecujesz.
- Tak. Chyba, że będziesz chciała więcej.
- Dobra. - powiedziała zrezygnowana. Gdy doszliśmy do pokoju ona położyła się praktycznie końcu łóżka. Położyłem się obok jeżeli można to tak nazwać. - Tylko łapy to trzymaj przy sobie. - rozkazała. Ona chyba jest śmieszna. ~ powiedziała moja podświadomość. Wiem. ~ odpowiedziałam. Po upływie kilku minut położyłem rękę na talii mojej przyjaciółki i przyciągnąłem do siebie. Ona obróciła się do mnie przodem i walnęła mnie w brzuch.
- Ał. - czujecie ten sarkazm.
- Miałeś łapy trzymać przy sobie. Czy ja mówię po chińsku?
- Nie.
- To zabieraj łapę.
- Pomyślmy... Nie. Jej jest tam wygodnie. A teraz śpij.
- Ale...
- Viola.
- Dobra. Dobranoc.
- Dobranoc księżniczko.
- Mam Cię kopnąć.
- Nie odważysz się.
- A zakład.
- Nie. Dobranoc.
- Dobranoc. - powiedziała łagodnie i pocałowała mnie w policzek bardzo blisko ust.

Violetta rano
Obudziłam się o dziwo bardzo wyspana. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jestem wtulona w Leona. Od razu uśmiech pojawił mi się na twarzy, a na sercu zrobiło cieplej. Powoli wygramoliłam się z jego uścisku i udałam się do mojego pokoju ogarnęłam się i wróciłam do pokoju Leona. Dalej spał. Ile można spać. ~ zapytała moja podświadomość. Usiadłam na krańcu łóżka od strony, w którą aktualnie był obrócony i zaczęłam nim lekko trząchać.
- Leon... Wstawaj... Za niedługo musimy iść. - nic. - Leon! Wstawaj! - powiedziałam głośniej. Co by tu zrobić? O wiem! - Leoś... Na dole jest jakaś modelka i mówi, że do Ciebie. - dalej nic. Co z nim jest nie tak? - Leoś... Na dole mam cały talerz naleśników i możesz wszystkie zjeść. - powiedziałam, a on od razu się podniósł.
- Serio? - zapytał z niedowierzanie.
- Nie. Tak na prawdę chciałam Cię tylko obudzić.
- Osz ty małpo. Muszę Ci się jakoś odpłacić. - stwierdził.
- Nie. Nie musisz.
- Muszę.
- A jak zamierzasz to zrobić? - Ciekawe co zrobi? ~ głupia ciekawa podświadomość.
- O tak...

I jest 17. Męczyłam się 2 dni. Powinniście być dumni, że taki długi. Liczę na kilka komentarzy. Ja powolutku wymyślam temat one shota. Ale zanim się pojawi miną całe wieki, bo to będzie szpecjal na 1000 wyświetleń bloga. A teraz inna sprawa. Moja droga siostra została dodana jako admin na blogu. Mam nadzieję, że już się przedstawiła, a jak nie to jak ją w szkole spotkam to jej do dupy nakopie. Czy ja mam do was cóś jeszcze? Nie wiem. Dobra. Nie przedłużam...
A na razie. Komentujcie. Ja się z wami żegna. Dzięki. Cześć i na razie.
ElimelGamesPL
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

piątek, 23 stycznia 2015

Hejka :D

Hejcia, jestem Mila i jestem tu nową administratorką. Ogólnie będę zajmować się wyglądem tego bloga. Pisać nic nie będę bo to rola mojej sis :) Ale jakbyście chcieli coś mojego poczytać to zapraszam na mojego bloga http://never-say-no-love.blogspot.com/ . Jak zauważyliście, z wyglądu, to już ten blog bardzooo się zmienił (tak to moja sprawka, heh) . Mam nadzieje że wam się podoba. A tera zapraszam do czytania rozdziałów i komentowania.

Milaa :)

Rozdział 16: Masz mnie, ale mnie odtrącasz.

Ludmiła
- Ej!... - powiedziałem na raz z Violą.
- Tylko Lu może do mnie mówić Vilu. - oburzyła się szatynka. Wydało mi się dziwne , Leon tak nagle posmutniał.
- Ale Lu to Lu. A ja to ja. - mówił zasmucony.
- No właśnie ty to ty. - powiedziała Viola również się smucąc.
- Fede! Leon! A wy czemu nie na zajęciach? - zapytał jakiś uśmiechnięty mężczyzna.
- O Pablo! - krzykną mój chłopak. - Jest sprawa.
- Jaka? - zapytał zdziwiony.
- No taka, że są tu 2 dziewczyny. Bardzo utalentowane i chcą się zapisać na przesłuchania.
- Chce tylko jedna. Ja przyszłam dla towarzystwa. - zaprotestowała Viola.
- Nie słuchaj jej. Możesz jej nie pamiętać, ale jej brata na pewno kojarzysz? - zaprotestował Violtcie, Leon.
- Brata? - zapytał nie dowierzając zdaje się, że dyrektor. - Kto to? - zapytał.
- Viola... Powiedz. - rozkazał Leon.
- Lucas Castillo. - powiedziała niepewnie. Oczy Pablo zaszkliły się i nawet poleciały z nich łzy.
- Pablo... Uczniowie czekają. - upomniał go jakiś starszy pan. - Co się stało? - dodał.
- To jego siostra... - mówił przez łzy. - Siostra Lucasa... - dodał i coś w nim pękło.
- To nie możliwe... - mówił ten starszy.
- Antonio, Pablo. To Violetta. Siostra Lucasa. - powiedział im Leon.
- Wchodźcie do środka. - powiedzieli i wpuścili nas do gabinetu. Antonio usiadł za biurkiem, a Pablo usiadł obok niego.
- Dobrze to najpierw załatwmy sprawę Fede. - oznajmił Pablo.
- Dobra. A więc to jest Ludmiła. Ona chciałaby zapisać się na przesłuchania.
- Dobrze Ludmiło. Przesłuchania są dzisiaj o godzinie 12. Pamiętaj, że żeby zdawać do tej szkoły musisz mieć ukończone 18 lat. - przytaknęłam, pożegnałam się ze wszystkimi i skierowałam się do domu, a Fede na lekcje.

Violetta
Ludmiła poszła do domu, a Fede na lekcje. Zostałam w pomieszczeniu tylko z Leonem, Pablo i Antonio. Usiedliśmy z Leonem na miejscach naszych przyjaciół. Zapanowała cisza. Trochę irytująca.
- A więc... - zaczął Pablo.
- Co was do nas sprowadza? - dokończył Antonio. Popatrzyliśmy na siebie z Leonem porozumiewawczo. Podałam im list. Dokładnie go przeczytali.
- Tam jest kawałek, że Lucas coś z wami załatwiał. To prawda? - zapytałam.
- Tak. - powiedzieli uśmiechnięcie, a ja wstałam i wyszłam. W sumie to nie wiem dlaczego. Poszłam do pobliskiego parku. Usiadłam na ławce z której było widać ocean. Byłam smutna. Pamiętam, że przychodziłam tu z Lucasem i rodzicami jak byłam mała, albo miałam doła. Znaczy jak miałam doła to sama. Nikt nie wiedział o tym miejscu. Było ono za krzakami i w dość ciemnym miejscu.
- Czemu Cię tu nie ma Lucas? Tak bardzo Cię teraz potrzebuję, a Ciebie tu nie ma. - wyszeptałam.
- Jego może i nie ma. Ale ja jestem. - usłyszałam czyjś głos. Jak się okazało głos Leona. Usiadł obok mnie. Ja wstałam i chciałam odejść, ale on mnie zatrzymał. - Zostań. Proszę. - błagał.
- Leon... Zostaw mnie chcę być sama.
- Viola. Rozumiem, że za nim tęsknisz, ale musisz żyć dalej.
- Ty nic nie rozumiesz! Straciłam mojego brata! Moją podporę w tym dennym życiu! - wykrzyczałam.
- A ja najlepszego przyjaciela!
- To nie jest to samo! - czyli kłótnia.
- Violetta! To, że straciłaś brata nie znaczy, że masz łazić smutna!
- Leon zrozum! Ja nie mam dla kogo żyć! Nie mam rodziców, brata. Jestem sama! - wykrzyczałam i uciekłam.
- Nie jesteś sama. Masz mnie, ale mnie odtrącasz. - usłyszałam odchodząc.


No hejjj... Fajny rozdział nie... I znowu ten Lucas. Mam fajny pomysł, ale go nie zdradzę. Wspomnę tylko, że chodzi o Lucasa. Nie wiem kiedy wcielę go w życie, ale jak wena zepnie dupę to może i w następnym, który zamiaruję zrobić dłuższy.

A na razie... Komentujcie. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie.
ElimelGamesPL
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

czwartek, 22 stycznia 2015

Rozdział 15: Pięcioletnia Vilu prosimy o oddanie nam siedemnastoletniej Vilu.

Andres
Ja czegoś nie łapie. Co się z tymi człekami powyprawiało. Fran na zajęcia nie chodzi. Ale ją to mogę zrozumieć, jest chora. No ale kurna Verdas. Wczoraj się ponoć zerwał się z zajęć. Ja go nie ogarniam, ale ja nie o tym. Dzisiaj na uczelni mam wolne. I co najlepsze Elena też ma wolne. A to najlepszy czas żeby wcielić w życie mój plan. Jestem pod ich domem. Celowo przyszedłem tak wcześnie, bo wiem, że Natalia gdyby mnie zobaczyła utłukłaby mnie. Zapukałem do drzwi i otworzyła mi Elena.
- Czy dała byś się gdzieś wyciągnąć.
- Pewnie. - powiedziała z wielkim uśmiechem. Ubrała buty i poszliśmy do mojego samochodu. Na miejscu byliśmy po jakiś 20 minutach. - Gdzie my jesteśmy? - zapytała.
- Na przedmieściach. - odpowiedziałem. - To takie wyjątkowe miejsce. Podoba Ci się?
- Jest cudownie! - powiedziała i mnie przytuliła. Dobra teraz muszę wziąć się w garść jak Fede, Marco i Leon. Ja będę 4!
- Elena, bo... Ty... Mi się podobasz. - powiedziałem szybko.
- Naprawdę? - potwierdziłem. - Anders... Ty też mi się podobasz! - wykrzyczała, a ja ją pocałowałem.

Leon
Dzisiaj mam zamiar zaciągnąć Violę na przesłuchania. Pewnie będzie się rzucać, ale ja jestem silniejszy. Z tego co mi wiadomo to Fede jest z Ludmi, Marco z Kaylą, a Andres zamierza zapytać o chodzenie Elenę. I wiem, że Fede też będzie próbować zaciągnąć Lu na przesłuchania. Ale on ma ułatwione zadanie, bo Ludmiła kocha śpiewać. Jest godzina 6:00. Violetta jeszcze śpi. Szybko pobiegłem do kuchni i zrobiłem śniadanie. 6:45. Violetta jest w łazience. Usiadłem przed telewizorem i zacząłem oglądać jakiś durny film.
- Dzień doby. - powiedziała schodząc na dół Viola.
- Hej. Idź zjeść śniadanie.
- Zrobiłeś? - przytaknąłem. Ona tylko się zaśmiała i poszła zjeść. Gdy skończyła dosiadła się do mnie.- Nie idziesz?
- Idę. Ale nie sam.
- A z kim?
- Z Tobą.
- Ja się tam nie uczę.
- Ale będziesz. - oznajmiłem, a ona pobiegła na górę i zamknęła się w pokoju. Podszedłem pod drzwi. - Violetta nie świruj!!!! I tak mam klucz!!!! Więc albo pójdziesz tam ze mną po dobroci, albo zabiorę Cię po złości!!!! - krzyczałem waląc w drzwi.
- Idź sam!!! Ja nie mam zamiaru nigdzie się wybierać!!!
- Nawet za mną?!!!
- Z Tobą, Kaylą, Ludmiłą, czy kimkolwiek z paczki!!!! Nawet z Lucasem bym nie poszła!!! - jak ona mnie czasem wkurza. Ale co poradzę. Za to ją kocham. Poszedłem do pokoju po klucze. Chwile ich szukałem. Znów podszedłem i otworzyłem je kluczem. Violetty jak mnie zobaczyła była bezcenna. - To się nazywa naruszenie prywatności.
- Ja tak nie sądzę. - powiedziałem i do miej podszedłem.
- Leon... Czym Cię tak bardzo skrzywdziłam, że mnie tak męczysz?
- Nie przesadzaj tylko chodź. - powiedziałem i podałem jej rąkę.
- Nie. - powiedziała.
- Dobra sama tego chciałaś. - powiedziałem i wziąłem ją na ręce.
- Leon głupku zostaw mnie!!! - krzyczała. Nie zważałem na to. Poszedłem z nią na rękach do Studia. Przed gabinetem dyrektora spotkaliśmy Lu i Fede.
- Proszę! Puszczam Cię. - powiedziałem i postawiłem ją na ziemię. Ona w odpowiedzi walnęła mnie z liścia. - Tak wiem zasłużyłem, ale robię to dla Twojego dobra i szczęścia.
- Dziękuję obejdzie się. - powiedziała i chciała odejść, ale ją zatrzymałem.
- Proszę. Zostań. - poprosiłem i obróciłem ją w swoją stronę. Spojrzałem w te jej czekoladowe paczałki i mocno ją przytuliłem. - To co... Zostajesz? Zrób to dla swojego brata, albo chociaż dla mnie. - błagałem.
- Dla was mogę zostać. - uśmiechnąłem się do niej i podeszliśmy do Fedemiły.

Ludmiła
- Violetta! Leon! W końcu jesteście! - krzyknęłam i ich przytuliłam. - Viola!
- Tak Lu! To ja!
- Haha. Ale nie wiem czy wiesz... - Leon dziwnie spojrzał na mnie. - Verdas ogarnij się. Ty wiesz. Znaczy wszyscy wiedzą. Znaczy wszyscy poza Violą.
- O czym ja nie wiem. - zapytała ze znaczącym uśmiechem.
- Ja i Fede... Jesteśmy razem!!!
- Czyli mamy Fedemiłę!!!! - zaczęła krzyczeć Viola.
- Pięcioletnia Vilu prosimy o oddanie nam siedemnastoletniej Vilu. - próbował uspokoić ją Leon.


Omnom omnom nom. Jest 15. To chyba jeden z... No właśnie z... Takich rozdziałów. Jestem ciutek zmęczona, ale pech. Jest możliwość, że napiszę jeszcze 16. Muszę pisać do oporu, bo potem znowu będzie draka, bo Asia nie napisała rozdziału. Uprzedzając wasze pytania. Mam na imię Asia, a tej nazwy używam na praktycznie wszystkich portalach społecznościowych. Nawet na YT.
A na razie... Komentujcie. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie.
ElimelGamesPL
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

środa, 21 stycznia 2015

Rozdział 14: A na co masz ochotę?

Violetta
- Violetta! Proste! Kochasz mnie czy nie!
- Mam nadzieję, że taka odpowiedź starczy! - wykrzyczałam i w odpowiedzi pocałowałam go. Ten pocałunek przelał wszystkie moje emocje. Po chwili uświadomiłam sobie co zrobiłam. Do końca zniszczyłam naszą przyjaźń. - Przepraszam. - wyszeptałam i ponownie dzisiejszego dnia się rozpłakałam.  On ujął moją twarz w swoje ręce i kciukami starł łzy z moich policzków.
- Viola... Nie masz za co mnie przepraszać.
- Jak to nie mam? Zniszczyłam naszą przyjaźń.
- To może i dobrze. - spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. - Bo ja nie chce być Twoim przyjacielem. Ja chciałbym być kimś więcej. - po raz kolejny nastała irytująca cisza. Nie wiedziałam co ja mam do cholery mu na to powiedzieć. Czemu on tak na mnie działa. Tylko gdy jestem blisko niego nie wiem co mam mówić. - Nic mi nie powiesz? - zapytał trochę smutny.
- Leon... Ja Cię prawie wcale nie znam. Praktycznie nic o Tobie nie wiem. Ty o mnie wiesz wszystko. Ale ja nie wiem jaki jesteś. Przecież... - przerwał mi.
- Viola wiem, że prawie nic o mnie nie wiesz. Ale to przecież nie problem. Nie pamiętasz co było w liście od Twojego brata. Ja nigdy nie mógłbym Cię skrzywdzić. Jesteś dla mnie zbyt ważna. Zrozum... Kocham Cię. - znowu to samo. Nie wiem co mam zrobić. - Nie musimy być ze sobą. I tak razem mieszkamy. Możemy się lepiej poznać. Ale błagam nie przekreśl nas. Obiecujesz?
- Tak. - nie otrzymałam odpowiedzi. Bynajmniej nie słownej. Leon w odpowiedzi pocałował mnie. Ale nie tak normalnie. Ten pocałunek był bardzo delikatny. Jakby bał się, że zrobi mi krzywdę. Nie odtrąciłam go, bo nie powiem. Podobało mi się.

Leon wieczór
Matko... Viola mnie nie odtrąciła! To oznacza,  że mam jeszcze szansę. Bardzo kocham Violettę i mam nadzieję, że przez moją głupotę jej nie zranię. Wchodzimy właśnie do mieszkania. Bardzo się cieszę, że Viola jest tu ze mną. Mam tylko nadzieję, że zostanie tu już ze mną na zawsze.
- Jesteś głodna? - zapytałem szatynki.
- Tak.
- A na co masz ochotę?
- Jeszcze nie wiem. Wymyślę coś jak zacznę coś robić. - ona chyba sobie ze mnie kpi.
- A kto powiedział, że ty cokolwiek zrobisz?
- Jak nie ja to kto?
- A ja.
- Leon... Znowu chcesz się o to kłócić.  Sam wiesz, że ją odeszłam z pracy, ale...
- Z tego co mi wiadomo to owszem. Odeszłaś. Ale ja nie przypominam sobie żebym Cię tu znowu zatrudniał.
- Ale przecież chciałeś żebym wróciła...
- Tak. Ale nie do pracy. Chciałem żebyś wróciła do domu.
-  Sam wiesz, że nawet nie mam jak Ci pomóc w opłatach.
- Od Ciebie młoda pieniędzy bym nie przyjął.
- Ale...
-Żadnych ale. Gadaj lepiej co chcesz na kolacje.
- Nie wiem. Zrób co uważasz.
- Ok. Czyli robimy...
- Czekaj, czekaj. Jak my?
- A tak. Jak sam będę robił to będzie nudno. Tak więc robimy... Tosty!!!! - krzyknąłem i wzięliśmy się do roboty. Po 20 minutach wygłupów kolacja była gotowa. Zjedliśmy razem w bardzo miłej atmosferze.  Poszliśmy do naszych pokoi. Wziąłem prysznic l. Ubrałem piżamę i poszedłem spać. Zasnąłem myśląc o Violi.

Alaka zam i srutu tutu.  Oto 14. Mam nadzieję, że się podoba. Jak widać Viola chce lepiej poznać Leona. Tylko czy Leon będzie na tyle cierpliwy? Szczerze. Jeszcze nie wiem. Obecnie piszę na telefonie i strasznie mnie oczy bolą więc 15 musi zaczekać.
A na razie... Komentujcie. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć I na razie.
ElimelGamesPL
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
SORKI ZA OPÓŹNIENIE. ZAPOMNIAŁAM DODAĆ!!!!

wtorek, 20 stycznia 2015

Rozdział 13: Skoro to czytasz to pewnie mnie już niema. Znaczy mnie i naszych rodziców.

Leon
Poszedłem po paczce szukać Violetty. Postanowiłem zacząć od domu Fran i Kayli, bo Fran była chora. Gdy doszedłem okazało się, że drzwi nie są zakluczone i postanowiłem wejść do środka. Zobaczyłem całą zapłakaną Franusię. Podawała Violi kopertę. Domyśliłem się, że chodzi o list od jej brata. Pokazałem Fran żeby się mną nie przejmowała, a Violetta wyjęła list i zaczęła cztyać.
- "Kochana siostro. Skoro to czytasz to pewnie mnie już niema. Znaczy mnie i naszych rodziców. Mam Ci kilka rzeczy do powiedzenia. Po pierwsze. Uspokój Fran i powiedz, że ma nie płakać, bo we łzach jej nie do twarzy. Po drugie... Chciałbym Cię przeprosić, że tak mało czasu razem spędzaliśmy. Ja po prostu chciałem Cię chronić. Pewnie chcesz wiedzieć czemu. To jest punkt trzeci. Nie wiem czy wiesz, ale raczej tak, nasza rodzina pochodzi z Argentyny. Tam też nasza matka, kiedyś jeszcze przed naszym narodzeniem, została porwana. Ci ludzie podczas rozprawy w sądzie powiedzieli, że się zemszczą. Kilka dni po tej rozprawie nasza mama i ojciec wyjechali do Madrytu. I... Po tych kilkunastu latach oni wrócili. Skontaktowali się z nami i kazali wybrać kto ma przeżyć. Ja miałem się o tym nie dowiedzieć, ale jakoś tak wyszło, że się dowiedziałem. Od razu postawiłem, że masz ty przeżyć. Rodzice próbowali się wykłócać ze mną, że nas wywiozą. Ja się nie zgodziłem, bo wiedziałem, że oni i tak nas znajdą. Całą swoją energię włożyłem w to żeby zapewnić Ci bezpieczeństwo po ich zemście. Kolejna rzecz. Nie wiem co teraz robisz, ale najprawdopodobniej jesteś u Francesci i się smucisz. Nie wiem czy wiesz, ale Leon bardzo Cię kocha. I ja wiem, że to bardzo dobry chłopak i przyjaciel. Może trochę świrnięty, ale... Jest w stanie zapewnić Ci to czego ja i rodzice nie byliśmy w stanie. Jeżeli jesteście razem to pamiętaj mów mu o wszystkim. On na pewno Cię wysłucha i zrozumie. Zaś jeżeli nie jesteście razem to ten idiota za każdym razem tchórzy. No chyba, że o czymś nie wiem. A wiadomo, że ja wiem o wszystkim. - zaśmiała się. - Dalej... Pewnie uważasz, że nie masz talentu. Ale wierz mi na słowo. Masz więcej talentu niż niektórzy sławni piosenkarze czy piosenkarki. Więc... Jeżeli jeszcze tego nie zrobiłaś to idź i zapisz się na przesłuchania do Studia. Niby wiem, że zapisy są od 18 lat. Ale powiedz im, że jesteś siostrą Lucasa Castillo to uwierz, że zrobią wyjątek. Dobra teraz jako rodzeństwo mogę Ci przekazać kilka tajemnic. Tylko nie czytaj na głos, bo to są w końcu tajemnice. A więc... Fran kocha się w Diego z wzajemnością. Marco w Kayli również z wzajemnością. Naty Maxiego także z wzajemnością. Andres, Elenę i na odwrót, a Leon Ciebie i mam nadzieję, że ty go również. Gdybym był przy Tobie oberwałabyś, bo wiem, że czytałaś na głos. To chyba wszystko. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Twój brat Lucas. P.S Pamiętaj. Nigdy o mnie i rodzicach nie zapominaj. O! I obróć się. Czemu? Daje dychę, że za tobą stoi Leon i słyszał cały list. Jak tak to... Sorki stary!! Musiałem jej powiedzieć!!! A tym czasem żegnaj Violu." - skończyła i rozpłakała się. Podszedłem do niej i przytuliłem ją. Trochę się wystraszyła, ale oddała uścisk. - Słyszałeś? - zapytała przez łzy.
- Tak. I powiem szczerze nie wiedziałem, że on tak umie. - powiedziałem, a ona pobiegła na górę.

Violetta
Boże. Dlaczego moją rodzinę to spotkało. Mój brat i rodzice poświęcili dla mnie życie. Czemu oni to zrobili? Chociaż teraz mam pewność czemu Leon tak się zachował gdy mnie zobaczył. Ale czemu Lucas nie dał mi tego listu osobiście? Może myślał, że jak dostanę go później będę mniej cierpieć. A może uznał, że tak będzie lepiej. Nie wiem. I chyba nie chcę wiedzieć. Teraz mam problem. Jaki? A taki, który dzień powinien trafić na pierwsze miejsce w rankingu najgorszych dni mojego życia. Ten, czy może dzień, w którym straciłam wszystko. Po jakimś czasie wróciłam do reszty ns dół. Mówiąc reszty miałam na myśli Fran i Leona. Usiadłam na przeciwko nich.
- Viola... - zaczął Leon. - Proszę wróć do domu. - mówił nadzwyczaj spokojnie.
- Leon... Nie. Nie mogę. Nie umiem. To byłoby zbyt bolesne. Musiałabym przebywać z Tobą 24 godziny na dobę. Dlatego... Fran mogę się u Ciebie zatrzymać?
- Pewnie kochana. Tylko będzie problem. Bo u nas są 2 sypialnie. Moja i Kayli. Nie mam nic przeciwko żebyś tu zamieszkała. Tylko według mnie lepiej będzie jak zostaniesz u Leona.
- Nie wiem... Sama wiesz, że to będzie trudne. - spojrzałam na niego. - Dla mnie jak i dla niego.
- Viola. Pamiętaj. Mój dom jest Twoim domem. Więc jak...? Wracamy do domu? - zapytał i wyciągną w moją stronę rękę. Ja lekko ją ujęłam pożegnałam Fran i wyszłam razem z Leonem z domu naszej przyjaciółki. Postanowiliśmy się przejść. Szliśmy w ciszy, która mnie strasznie irytowała.
- Viola... - zaczął. - Ja... Chciałbym wiedzieć czy ty mnie również.
- Ale co również?
- Również mnie kochasz? - matko znowu to samo uczucie. Uczucie bezradności.
- Leon...
- Proszę. Naprawdę chcę wiedzieć.
- Ale to nie jest takie proste. - powiedziałam trochę uniesionym głosem.
- Violetta! Co nie jest takie proste!??!!
- Wszystko!
- Wytłumacz mi co! Bo nie rozumiem! Wszystko wydaje się proste!
- Ale takie nie jest!
- Violetta! Proste! Kochasz mnie czy nie!
- Mam nadzieję, że taka odpowiedź starczy! - wykrzyczałam i...


Elo Elo. H20. Z tej strony rozdział 13. Nie wiem czy komentowaliście czy nie, bo piszę to w niedziele wieczorem. Prawdy ciąg dalszy. Czo tu się wyprawia. Tajemnice miłosne wyszły na jaw. Jak myślicie... Co Viola zrobi Leonowi. Możecie obstawiać w komentarzach.
A na razie... Komentujcie. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie.
ElimelGamesPL
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

poniedziałek, 19 stycznia 2015

LBA #1

1. Kogo lubisz najbardziej z obsady Violetty?
Szczerze? To nie wiem. Ale chyba najbardziej Jorge i Lodovice.

2. Jedziesz na VL lub LT?
Najprawdopodobniej nie.

3. Kiedy rozpoczynasz ferie?
Gdzieś w lutym.

4. Gdzie chciałabyś pojechać? 
Buenos Aires, Sztokcholm.

5. Podasz ulubione seriale?
Violetta i Mój kumpel duch i SpangeoBoB
 
6. Jaki jest twój ulubiony film?
Harry Potter Kraina Lodu.
 
7. Grasz na jakimś instrumencie?
Nie, ale chciałabym na fortepianie i gitarze.
 
8. Jakiego przedmiotu nienawidzisz?
Chemii.
 
9. Ulubiony kolor?
Rószofy i czarny

10. Czytasz mojego bloga? Jeżeli tak to co o nim sądzisz? 
Owszem czytam i uważam, że jest zajebisty.

Dzięki za nominację. Jestem zbyt chora żeby myśleć kogo nominować.
A na razie... Komentujcie. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie.
ElimelGamesPL
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

Rozdział 12: Pocałował mnie.

Violetta
Przysuną mnie do siebie i zaczął się do mnie zbliżać i... pocałował mnie?! Nie, nie, nie! To musi być sen, a ja zaraz się obudzę. Niestety, a może stety to nie sen.
- Lleeon. Czemu to zrobiłeś? - mówiłam przez łzy.
- Bo... Czułem, że tego chem. - on sobie ze mnie żartuje? - A ty nie? - zapytał lekko smutny.
- Tak. Ale to nie powinno się w ogóle wydarzyć.
- Violetta kocham Cię. - wyznał. Zamilkłam. Nie miałam pojęcia co zrobić.
- Ja... Ja... Przepraszam.
- Za co?
- Odchodzę. - powiedziałam i wybiegłam z domu. No i wracam do punktu wyjścia. Nie mam nic. Postanowiłam pójść do Fran i Kayli. Niestety z całej paczki mieszkają najdalej. Na szczęście miałam trochę pieniędzy więc zamówiłam taxi i po około 20 minutach byłam pod domem dziewczyn. Na moje nieszczęście całą drogę nie dałam rady się uspokoić. Niepewnie zapukałam do drzwi.

Francesca
Ciekawe kogo do mnie niesie. Raczej nikt ze znajomych, bo tkwią na uczelni. Dobrze, że jestem chora, bo ten ktoś by się nie dostał. Podeszłam do drzwi otworzyłam je. Za nimi ujrzałam całą zapłakaną Violettę.
- Jezu kochana. Co się stało?
- Leon. - powiedziała siadając na kanapie.
- Zwolnił Cię?! - uniosłam się.
- Nie...
- To co zrobił?
- Pocałował mnie. - powiedziała i wybuchła płaczem.
- To źle?
- Tak... Nie... Nie wiem. - odpowiedziała przez łzy.
- A kochasz go? - zapytałam, a on potwierdziła skinieniem głowy. - To o co chodzi?
- Bo my do siebie nie pasujemy. Jest między nami 2 lata różnicy i...
- O matko i co z tego? Natalia w tajemnicy powiedziała, że Elenie podoba się Andres, a ona mu.
- I co? Przecież nie są razem.
- Andres powiedział mi, że coś knuje żeby wyznać jej uczucia. A ile jest między nimi różnicy?
- 2 lata.
- A po między tobą, a Leonem?
- 2 lata.
- A kochasz go?
- Tak.
- A on Ciebie?
- Chyba też.
- Nie chyba, ale na pewno. Więc nigdzie nie widzę problemu.
- Ale ja tak.
- Gdzie?
- On ma w życiu tyle możliwości, jest utalentowanym muzykiem, może odziedziczyć po ojcu firmę. A ja? Ja jestem nikim. Nie mam nic.
- Masz bardzo niską samo ocenę.
- Wiem. Ale Fran taka prawda.
- Nie. I Twój brat też tak sądził. Mówił mi, że masz wspaniały głos.
- Skąd ty znasz mojego brata.
- To był mój najlepszy przyjaciel. Znaczy... mój i Leona. Ty możesz nas nie pamiętać, ale ja Leon i Twój brat znaliśmy się od małego. Nie wiem czy wiesz, ale Lucas chodził z nami na studia.
- No wiem.
- No. Zawsze nam o Tobie opowiadał. Mi, Leonowi i paczce, do której zresztą należał. Bardzo chciał żebyś poszła na przesłuchania. Jakieś 2 dni przed pożarem powiedział mi i Leonowi, że gdyby coś się mu stało my mamy Cię namawiać żebyś na nie poszła. Powiedział jeszcze żebyśmy się Tobą zajęli i dbali o Ciebie. My nie mieliśmy pojęcia, że coś naprawdę się wydarzy. Dzień przed pożarem odwiedziliśmy go w domu. Wtedy Leon zobaczył Cię po raz pierwszy od jakiś 2-3 lat. Ty go raczej nie zobaczyłaś, a nawet jeśli to i tak nie zwróciłaś na niego, jak i na mnie uwagi. Gdy weszliśmy do niego do pokoju Leon oznajmił, że gdyby coś na prawdę miało się stać to na pewno się Tobą zajmie. Ja i Lucas zobaczyliśmy błysk w jego oku. I wtedy Twój brat powiedział nam dokładnie takie słowa: "Verdas. Widzę ten błysk w Twoim oku. I chcę żebyś wiedział, że byłbym bardzo szczęśliwy gdybyście byli razem. Ale pod jednym warunkiem. Nigdy nie masz prawa jej zranić. Bo jeżeli to zrobisz dopadnę Cię i zniszczę." Leon tylko się do niego uśmiechną. Siedzieliśmy jeszcze trochę i gadaliśmy. Gdzieś koło 20 pożegnaliśmy się z nim i z waszymi rodzicami. Ale najgorsze jest to, że wtedy nie wiedzieliśmy, że to będzie nasze ostatnie pożegnanie. - zakończyłam i łzy zaczęły lecieć po moich polikach. Nagle przypomniałam sobie o liście, który miałam dać Violetcie gdy powiem jej prawdę. Wstałam i podeszłam do komody, w której go schowałam. Wyjęłam go i podałam szatynce. Usiadłam obok niej i spojrzałam w stronę drzwi, w których zobaczyłam Leona. Pokazał żebym nie zwracała na niego uwagi. Sam podszedł bliżej i staną kawałęk z Violą. Ona w tym czasie wyjęła list z koperty i zaczęła czytać na głos...


I co... Była mowa o Leonetcie w 12 i jest ciutek Leonetty w 12. Postnowiłam, że jeszcze nie będą parą, ale za to Viola dowiedziała się, że jej przyjaciele to byli przyjaciele jej brata. Tak i wiecie co najprawdopodobniej jestem chora. Ja mam niedziele, a wy poniedziałek. Ale wiecie co? Przykro mi, że nie komentujecie. Ja się tak staram, a wy co? Gówno. Poprostu focha wyłapać powinnam, a ja wam rozdziały codziennie dodaje. Poprostu chyba ograniczę ilość rozdziałów na tydzień. No... Chyba, że zaczniecie komentować to wtedy to przemyślę. Ja nie przdłużam
A na razie... Konentujcie. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie.
ElimelGamesPL
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział 11:Tak się bałam, ale przy nim czułam się bezpieczniej.

Violetta
Obudziłam się strasznie przygnębiona. Czemu? Temu, że Leon napisał piosenkę o dziewczynie i jeszcze mi skłamał. Przecież jesteśmy przyjaciółmi i możemy mówić sobie wszystko. Powiedział, że napisał ją z myślą o dziewczynie. Słowa Kayli ciągle chodzą mi po głowie. Postanowiłam się wygrzebać z łóżka i się ogarnąć. Z szafy wzięłam jakieś ciuchy i poszłam do łazienki umyć się i przebrać. Gdy wyszłam z pokoju usłyszałam jak Leon śpiewa tę piosenkę, co Kayla wczoraj. Otworzyłam drzwi tak żeby nie usłyszał i oparłam się o futrynę drzwi. Gdy skończył zorientował się, że słyszałam jak grał. Trochę się... speszył?
- Od kiedy tak tu stoisz?
- Od jakiegoś czasu. - uśmiechnęłam się.
- A ten... no... czy...? - on jest taki zabawny jak nie wie jak się zachować.
- Tak słyszałam. I muszę przyznać, że w Twoim wykonaniu podoba mi się jeszcze bardziej. - powiedziałam i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni. Postanowiłam zrobić kanapki Leonowi i sobie. Miałam ochotę na dżem malinowy, ale przypomniałam sobie, że jest on na półce, która jest dosyć wysoko. Tym razem postanowiłam wziąć krzesło. Postawiłam krzesło, a w zasadzie stołek we właściwym miejscu i się na niego wdrapałam. Poczułam, że stołek się kiwa, ale zignorowałam to. Nagle poczułam, że mebel się wywraca. Krzyknęłam i była w 100% gotowa na spotkanie, znaczy bardzo bolesne spotkanie z ziemią, ale tak się nie stało? Ale jak? Dokładnie nie wiem, bo ciągle mam zamknięte oczy. Bałam się je otworzyć, lecz po chwili to zrobiłam. Gdy je otworzyłam zobaczyłam te zielone paczałeczki.
- Nic Ci nie jest? - zapytał z troską w głosie. Nie mogłam nic powiedzieć. - Violetta. Nic Ci nie jest? - zapytał znów dalej z troską, ale był bardziej zdenerwowany. Niespodziewanie wybuchłam nieopanowanym płaczem. Tak się bałam, ale przy nim czułam się bezpieczniej. - Spokojnie. Już wszystko jest w porządku. - powiedział, a ja się w niego wtuliłam, ale nie przestawałam płakać. On wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego"?" pokoju. Położył mnie na łóżku. Sam skierował się w stronę drzwi.
- Leon? Proszę nie zostawiaj mnie. - powiedziałam, a właściwie wyszeptałam.
- Poczekaj. Zadzwonię do Andresa, że dzisiaj nie przyjdę na zajęcia.
- Nie. Idź poradzę sobie. - powiedziałam, a on podszedł do łóżka i ukucną przy nim.
- Na pewno?
- Aha.
- Ale nie masz prawa nic, powtarzam nic robić w domu. - powiedział i poszedł.

Leon
Nie wiem czy dobrze zrobiłem zostawiając Viole w takim stanie. Opowiedziałem to reszcie, ale powiedzieli, że skoro chciała zostać sama to powinienem to uszanować. Mamy długą przerwę.
- Leon. Możemy pogadać na osobności? - zapytała niepewnie Kayla.
- Jasne. - powiedziałem i odeszliśmy dalej. - O czym chciałaś pogadać?
- O Violi. Powiedziałeś jej?
- Co?
- Że ta piosenka jest o niej?
- Nie. I nie mam zamiaru jej o tym mówić.
- Czemu? Przecież ją kochasz.
- Kocham, ale ta miłość jest bez sensu. Przecież ona jest młodsza i w ogóle.
- Leon nie chcę się wtrącać, ale...
- To tego nie rób. - powiedziałem zły. Zapomniałem, że Kayla jest wrażliwa. Rozpłakała się i uciekła.

Marco
Szedłem właśnie do Verdasa, który rozmawiał z Kaylą. Nagle ona odbiegła od niego z płaczem? Ja mu cholera dam. Przez niego dziewczyna w której się kocham od kąt ją zobaczyłem płacze. Podbiegłem do niego.
- Stary odpieprzyło Ci?! Przez Ciebie Kayla się rozpłakała!!! Co jest z Tobą nie tak?!! - zaskoczyłem na niego.
- Nie wiem. - odpowiedział jak idiota.
- Dobra rozumiem, ale to nie jest powód, żeby się na Kayli wyżywać. - powiedziałem spokojniejszy.
- Masz rację. Idź ją ode mnie przeproś, a ja wrócę do domu.
- A co z zajęciami?
- Powiedz, że musiałem wracać do domu. - powiedział i odszedł. Postanowiłem zrobić, to co mi poradził i poszedłem poszukać Kayli. Znalazłem ją przy dużym drzewie.
- Kayla. Leon chciał Cię przeprosić.
- Spoko. To była moja wina.
- Dobra, nie będę wnikać. A tak w ogóle możemy pogadać? - muszę jej to w końcu powiedzieć.
- O czym? - zapytała, a ja usiadłem obok niej i wziąłem ją za rękę.
- O nas. - zarumieniła się. Czy to dobry znak? - Bo... Ty... Już od dawna... Mi się podobasz.
- Naprawdę? - zapytała z niedowierzaniem.
- Tak i... - nie dane było mi skończyć, bo Kayla mnie pocałowała. - Kaylo czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną? - w odpowiedzi znowu mnie pocałowała.

Violetta
Już się uspokoiłam. Postanowiłam sobie pośpiewać. Najwyżej będę płaciła za szyby w całym mieszkaniu. Podeszłam do fortepianu i były tam nuty tej piosenki. Postanowiłam ją zagrać. Najpierw zagrałam wstęp, a później zaczęłam śpiewać. Gdy skończyłam wstałam od instrumentu i spojrzałam w stronę drzwi. Stał tam Leon? O nie! Nagle on podszedł do mnie i położył ręce na mojej talii. Przysuną mnie do siebie i zaczął się do mnie zbliżać...


Nie no ja. Ach te przerwy. Mam nadzieję, że ten fajniejszy wyszedł. Jest więcej akcji. Mamy połączonych Kayle i Marco. Możecie pisać jak to będzie w połączeniu. Nie mam po co więcej się rozpisywać...
A na razie... Komentujcie ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie.
ElimelGamesPL
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOT

piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział 10: Nie kłam. Kayla mówiła, że pisałeś dla dziewczyny.

Violetta
- Ale po co miałam Ci mówić?
- Żebym wiedziała.
- Teraz i tak już wiesz. I Leon pewnie też zaraz się dowie. I pewnie mnie zwolni.
- Uwierz, że nie. Powiedziałabym Ci czemu, ale obiecałam Fede, że nie powiem.
- Nie dopytuje.  - powiedziałam, a ona się zaśmiała. Nagle coś mnie tknę i spojrzałam na zegarek. - Przykro mi to mówić Kayla, ale spóźniłeś się na zajęcia.
- Trudno. Zostanę z Tobą i coś po robimy. - powiedziała i pociągnęła mnie na górę. - Gdzie masz pokój. - zapytała, a ja wskazałam białe drzwi. Weszła do pokoju ciągnąc mnie za sobą. Usiadłyśmy na łóżku.
- To co dziś robimy? - zapytała.
- Nie wiem. Ty nie chcesz iść na zajęcia, nie ja.
- Leon w pokoju ma fortepian. Możemy pośpiewać.
- Nie.
- Czemu?
- Bo ja nie umiem śpiewać.
- Śpiewać każdy może. - powiedziała i pociągnęła mnie do pokoju Leona.
- Ale nie każdy powinien.
- Oj tam oj tam. Śpiewaj, a nie gadaj. - powiedziała I zaczęła grać piękną melodie.
- Ja tego nie znam.
- No tak. Zapomniałam, że ty nie chodzisz z nami na uczelnie.
- Ale ty graj. Bardzo mi się podoba.
- Ok. - powiedziała I znowu zaczęła grać tę piękną melodie. Po chwili zaczęła śpiewać. Gdy skończyła uśmiechnęła się do mnie.
- Jak się ta piosenka nazywa? Jest bardzo ładna.
- Te esperare.
- A kto ją napisał?
- Leon. Dosyć nie dawno. Wczoraj ją prezentował. Powiedział, że napisał ją z myślą o dziewczynie. - zabolało.

Leon kilka godzin później
Matko!! Na reszcie do domu. Ja mam dość. Jeszcze Kayla się zerwała. Po prostu małpa. Gdy otwierałem drzwi i usłyszałem śmiech Violi i chyba Kayli.
- Cześć dziewczyny. - powiedziałem gdy wszedłem do środka.
- Heja.  - odpowiedziały.
- Kayla czemu nie było Cię w szkole? Wiesz jaki Marco był smutny? - zarumieniła się.
- Jakoś sobie poradzi. - powiedziała. - Wiecie co...? Ja będę się zbierać. - dodała i wyszła.
- Co ona tu robiła? - zapytałem.
- Odwiedziła mnie. Mam pytanie.
- No.
- O kim ją pisałeś? - ja tą Kayle zabije.
-  Nie rozumiem. - najlepsze rozwiązanie: Udawać idiotę.
- Piosenkę.
- Jaką? - jeżeli powie tytuł to Kayla umrze i to śmiercią tragiczną.
- Te esperare.
- Aaaaa. O nikim.
- Nie kłam. Kayla mówiła, że pisałeś dla dziewczyny.
- To jest taki zlepek idealnych dziewczyn i złożonych w jedną osobę. - nic nie odpowiedziała tylko poszła do siebie. Ale to spieprzyłeś. ~ powiedziała moja podświadomość. Wiem. ~ odpowiedziałem i poszedłem do siebie. Wykonałem wieczorne czynności i poszedłem na chwile do Violi. Gdy uchyliłem drzwi zobaczyłem, że śpi. Poszedłem do siebie i położyłem się do łóżka. Po chwili usnąłem z myślą o szatynce.


Heja baba baba baba ba. Coś mi się z netem chyba zrąbało jeżeli czytacie to w sobotę, bo powinniście w piątek. Sorka za to niedopatrzenie. Nie usuwam reszty notki bo jestem leniwa. Więc SORKA BO POWINNO SIĘ OPUBLIKOWAĆ W PIĄTEK. Jeżeli nie wiecie co o tym rozdziale sądzić to ja wam powiem:
Krótki i spieprzony. Mam fajny pomysł i już chyba za dwa rozdziały pojawi się Leonetta. Taki spojlerek. Nie wiem czy 11 będzie w sobotę, bo dzisiaj idę po szkole do przedszkola i może mi się później nie chcieć pisać.
A na razie... Komentujcie. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie.
ElimelGamesPL
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział 9: Pleciuga z niego

Violetta
Obudziłam się cała zapłakana. Poszłam do łazienki i się ogarnęłam. Gdy wyszłam z łazienki była 6:30. Zeszłam do kuchni i zrobiłam Leonowi śniadanie. Dalej nie mogę przestać myśleć, że chce mnie zwolnić. Gdy skończyłam była 7:20. Postanowiłam pójść na górę, ale nie było mi dane dojść tam bez styczności z Leonem.  Zderzenie okazało się być tak silne, że upadłam na ziemię.
- Przepraszam pana. Nie patrzyłam gdzie idę. - szybko w stałam, wyminęłam go i zaczęłam kierować się w stronę schodów.
- Violetta. Chodź tu. Proszę porozmawiajmy. - zatrzymał mnie jego melodyjny głos.
- Ale o czym proszę pana.
- O naszej przyjaźni. To... - przerwałam mu.
- Wiem. To nie był najlepszy pomysł. Od początku nie powinnam się na to zgodzić.
- Nie przerywaj mi proszę. - pokiwałam twierdząco głową. - To... To co wczoraj zrobiłem i powiedziałem było głupie. Nie sądziłem, że tak się załamiesz. Nigdy bym Cię nie zwolnił. Pracę u mnie stracisz dopiero gdy sama odejdziesz, bo ja nie zamierzam Cię nigdy zwalniać, a nawet gdyby to i tak nie pozwoliłbym Ci się z tond nigdy ruszyć. Jesteś dla mnie bardzo ważna i gdy już staniesz na nogi zawsze będziesz mogła do mnie przyjść. - wyznał, a ja bez namysłu wtuliłam się w niego jak w pluszowego misia.
- Przepraszam. - wyszeptałam.
- Akurat ty nie masz za co. Chyba, że przepraszasz siebie za to jakim jestem idiotą jestem. - zaśmiałam się.

Marco
Dzisiaj mamy święto narodowe. Idziemy z dziewczynami na uczelnie. Oczywiście najpierw musimy iść po Leona. Właśnie idziemy przez park. Nagle Fede nas zatrzymuje.
- Zanim dojdziemy do Leona musicie o czymś wiedzieć.
- Nie strasz nas stary. - powiedział przerażony Andres.
- Wczoraj Leon powiedział, że jest zakochany w Violetcie. - nam wszystkim opadły kopary. - Ale nie wiecie najlepszego. Violetta jest zakochana w Leonie
- Czyli są razem? - Zapytał Diego.
- No i tu rodzi się problem.
- To po prostu pięknie. - powiedziałem.
- Potwierdzam. - dodali wszyscy po mnie.

Violetta
Leon już poszedł. Oczywiście musiałam go siłą wywalić z domu, bo mówił, że woli zostać. No ale co poradzić. Takie życie. Z resztą sam zdecydował, że pójdzie na studia. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Zobaczyłam,  że to Kayla. Od razu jej otworzyłam.
- Kayla. Co ty tu robisz? - zapytałam.
- Chcę wiedzieć czy to prawda.
- Jaśniej.
- Viola proszę powiedz! - krzyczy na mnie dziewiętnastolatka. W moich oczach pojawiają się łzy.
- Ale co mam Ci powiedzieć? - szepczę ze łzami w oczach.
- Fede powiedział nam, że zakochałaś się w Leonie. - co za pepla.
- Pleciuga z niego. - zaśmiałam się.
- Czyli prawda. Czemu mi nie powiedziałaś?! - zapytała trochę wściekła.

Kolejny odznaczony.  Mamy kolejne osoby które wiedzą o zakochanej Leonetcie. Mam nadzieję, że się spodoba. Nie rozwijam się bo trzeba się uczyć na piątek.
A na razie... Komentujcie. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie
ElimelGamesPL

środa, 14 stycznia 2015

Rozdział 8: Ja cierpię, że osoba, którą tak kocham tak mnie rani.

Leon
- Ty chyba nie mówisz poważnie? - zapytała płacząc.
- Ja nic nie mówię. Tylko pytam czy jesteś pewna, że nie zwolniłbym Cię?
- Nienawidzę Cię!! - wykrzyczała, rozpłakała się na dobre i pobiegła do pokoju. No Verdas teraz przegiąłeś. ~ pomyślałem. Dokończyłem robić naleśniki i poszedłem do salonu.

Ludmiła
No nie. Teraz to przegiął. Ja mu pokażę. Stoję przed drzwiami i walę w nie od 30 sekund. Nareszcie się otwierają.
- Cześć Ludmiła fajnie, że jesteś. Muszę Ci coś powiedzieć. - on jest chyba śmieszny. Moja najlepsza przyjaciółka płacze przez niego już 2 raz.
- Mam 3 rzeczy do zrobienia za nim pójdę do mojej przyjaciółki. Po pierwsze Cześć. Po drugie... - i tu przywaliłam mu z otwartej ręki z całej siły w policzek. - A po trzecie Jesteś idiotą! - wykrzyczałam mu w twarz i go wyminęłam. Poszłam na górę.
- Wiem!!! - usłyszałam gdy pukałam do pokoju mojej przyjaciółki. Gdy usłyszałam ciche "proszę" weszłam do środka. Zamknęłam drzwi i usiadłam obok niej, a ona od razu się we mnie wtuliła.
- Nie płacz Vilu. Ten kretyn nie jest tego wart.
- Ale co poradzę? Ludmiła ja nie cierpię, bo mogę stracić pracę. Ja cierpię, że osoba, którą tak kocham tak mnie rani. - nic nie odpowiedziałam. Wiem, że gdybym zaczęła dawać jej moje rady cierpiałaby jeszcze bardziej. Po około godzinie ciszę przerwało pukanie. Violetta zasnęła. Dlatego podeszłam do drzwi i je otworzyłam.

Federico
Gdy drzwi od pokoju Violetty się otworzyły ujrzałem przepiękną blondynkę. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Na ziemię przywróciła mnie ona, pstrykając mi palcami przed oczami.
- Jestem Federico. Dla przyjaciół Fede. - przedstawiłem się.
- Ludmiła. Dla przyjaciół Ludmi bądź Lu.
- Śliczne imię dla ślicznej dziewczyny. - powiedziałem, a ona się zarumieniła.
- Dziękuję. To ty jesteś przyjacielem Violi, który miał przyjść. - pokiwałem na potwierdzenie głową. - Trochę się spóźniłeś, o Viola śpi jak zabita.
- Możemy pogadać? We trójkę. - przerwał nam Leon. Niechętnie się zgodziliśmy.
- Czego chcesz? - zapytała groźnie Ludmiła gdy weszliśmy do jego pokoju.
- Jesteście moimi przyjaciółmi i chcę z wami o czymś pogadać. - matko jak ten człowiek mnie wkurza.
- Verdas... Do rzeczy. - powiedzieliśmy na raz z Lu.
- A więc... PodobamisięVioletta. - powiedział szybko, ale wydaje mi się, że zrozumiałem.
- Powtórz, ale wolno i wyraźnie. - pouczyła go.
- Podoba mi się Violetta, a właściwie to się w niej zakochałem.
- No nareszcie przyznałeś!!! Brawo stary za odwagę!!! - krzyknąłem szczęśliwy.
- I co masz zamiar z tym zrobić? - zapytała dziewczyna.
- Ukrywać. Przeżyć. Spróbować zapomnieć.
- Powiem Ci tylko jedno Verdas. O miłości nie zapomnisz. Próbując zapomnieć będziesz tylko się krzywdził.
- Panie psychologu Pasquarelli wiem. Tylko ja jej się nie podobam.
- Skąd wiesz? - zapytała blondynka.
- Gdy kiedyś rozmawialiśmy (...) powiedziała. - gdy Verdas skończył opowiastkę posmutniał.
- My już pójdziemy. A ty przemyśl sobie swoje dzisiejsze zachowanie. - powiedziała Ludmiła i wywlekła mnie z domu naszego przyjaciela. Postanowiłem ją odprowadzić. Gdy byliśmy pod drzwiami jej domu powiedziała coś czego bym się nie spodziewał.
- To czemu powiedziała mu, że jej się nie podoba!!!???
- Ona jest młodsza o dwa lata! Leon też jej nic nie chce powiedzieć!
- Bo jak zauważyłaś ona jest młodsza! A poza tym wiesz co mu się kiedyś przytrafiło i nie chce jej zranić ani nic. Sam go nie rozumiem po co robi takie problemy.
- A ty byś nie zrobił? Powiedziałbyś gdyby spodobała Ci się młodsza? - czy ona mnie prowokuje?
- Tak.
- Naprawdę? - zapytała zdziwiona.
- Tak i proszę masz dowód. - powiedziałem i ją pocałowałem...

No i hejooo. Prezentuję wam rozdział dodany w szkole przed polskim. Mieliśmy się dowiedzieć czy Pan Verdas zwolni Violę, ale gówno. Pisząc to oglądam wrestling więc za dużo się nie zastanawiam nad tym co piszę. I to głównie dlatego jest Fedemiła. Ale się cieszę, że tak wyszło, bo bardzo lubię tę parę. W komentarzach piszcie, którą parę lubicie najbardziej. Na nie zanudzam tylko piszę dalej. Jakby co to ja piszę na zapas, bo w tygodniu mogę nie mieć na to czasu, a chcę dodawać bardzo często, bo Milena (moja "siostra") mnie męczy, że hce dalej.
A na razie... Komentujcie. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie.
ElimelGamesPL
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

wtorek, 13 stycznia 2015

Rozdział 7:Mam Cię zwolnić?

Kayla kilka godzin później
Wszyscy siedzimy gadamy i się śmiejemy. Znaczy prawie wszyscy, bo Naty siedzi jakaś naburmuszona. Ciekawe czemu. Pewnie ktoś zaraz wpadnie na jakiś błyskotliwy plan i Viola i Naty zostaną same.
- Chłopaki idziemy po coś do jedzenia? - zapytały Elena i Fran.
- No można w sumie iść. - stwierdził Maxi.
- Ja też pójdę. - powiedziałam z entuzjazmem.
- Ok to Viola i Naty zostają. - zarządziła moja siostra. Widać było, że Natalia nie była z tego powodu szczęśliwa. Nikt na to nie zważał. Ubraliśmy buty i wyszliśmy z domu.

Naty
Nie lubię Violetty. Czemu? Po prostu mnie wkurza. Myśli, że ja jestem taka tempa jak wszyscy i uwierzyłam w bajeczkę o pożarze. Nie przemyślała tylko jednego faktu. W żadnych jakoś nie podawali o pożarach.
- Czemu mnie tak nie lubisz? Nic Ci przecież nie zrobiłam. - zapytała.
- Bo nas wszystkich okłamałaś. - powiedziałam oschle włączając telewizję.
- Niby w czym? - ona naprawdę jest tępa skoro myślała, że się nie domyślę.
 - Nie udawaj idiotki.
- Nie udaję. Naprawdę nie wiem.
- A niby kto opowiedział wszystkim bajeczkę o pożarze. - powiedziałam zostawiając kanał z wiadomościami.
- Skoro tak myślisz to spójrz na telewizję. - powiedziała już prawie płacząc.
Dziennikarka: "Jesteśmy na miejscu katastrofy sprzed kilku dni. Dom ostał doszczętnie spalony. Wiemy, że przeżyła jedna osoba lecz nie udało nam się jej znaleźć. W pożarze zginęli: German, Maria Castillo oraz starsze z rodzeństwa Lucas Castillo. Udało się ocalić jedno zdjęcie dzięki któremu udało nam ustalić kim jest osoba, która przeżyła. Jest to Violetta Castillo lat 17 (w rogu zdjęcie). Mówiła Esmeralda Santiago z miejsca katastrofy."
- Jeju. Violetta przepraszam.
- Nie. Spokojnie jak do tej pory nie było dowodu na to wszystko. - powiedziała i do końca się popłakała.

Leon 2 godziny później
Mam nadzieję, że dziewczyny się pogodziły. Ja jestem już w domu. Fran powiedziała, że odprowadzi Violettę do domu. Obecnie robię kolację. Postanowiłem zrobić naleśniki. Nagle usłyszałem otwierające się drzwi.
- Leon?!!!!! - usłyszałem wrzaski Francesci.
- W kuchni!! - od krzyczałem.
- Ja Cię kiedyś skrzywdzę. - powiedziała trochę wkurzona Violetta.
- Za co? - zapytałem głupio.
- Wiesz, że moim obowiązkiem jest gotowanie.
- Fran prośba.
- Zamieniam się w słuch.
- Weź mnie ją z tond zabierz bo nie wyczymie.
- To ja zaraz nie wyczymie więc wynocha mi z kuchni. - powiedziała już bardziej wściekła Violetta.
- Wiecie ja będę się zbierać. Do poniedziałku. - ta to na serio wie kiedy uciec.
- Cześć! - krzyknęliśmy gdy zamykała drzwi.
- Daj mi chociaż dokończyć naleśniki. - powiedziałem.
- Nie ma mowy Verdas. Wynocha z kuchni. - ale się wkurzyła
- Mam Cię zwolnić? - zapytałem poirytowany.
- Nie odważysz się. - powiedziała wystraszona, a oczy się jej zeszkliły.
- Jesteś tego taka pewna?

Ah ja. I co ciekawi czy Leoś zwolni Violę. Szczerze to ja też. Ale ja zaraz będę wiedzieć. Bo idę pisać kolejny. Nie przedłużam, a wy...
Na razie... Komentujcie. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie.
ElimelGamesPL
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział 6: Co się ze mną dzieje?

Leon
- Chcesz wiedzieć wszystko?
- Tak.
- Całą prawdę?
- Tak Leon.
- Dowiesz się kiedy indziej. Bo Violetta może wszystko usłyszeć.
- Ale ona śpi.
- No właśnie śpi. Ale może się obudzić.
- Dobra to widzimy się kiedy indziej i wszystko mi wyśpiewasz.
- Tak. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia Leon. - powiedziała, przytuliła mnie i poszła. Poszedłem do pokoju. Wziąłem z szafy ubrania i poszedłem do łazienki. Wykonałem wieczorne czynności i poszedłem spać.

Violetta
Obudziłam się o 12. Mam nadzieję, że Leon jeszcze śpi. Szybko wstałam, wzięłam jakieś ciuchy i poszłam szybko do łazienki i trochę się ogarnęłam. Gdy wyszłam z pokoju skierowałam się do kuchni.
- O już wstałaś Violetto? - zatrzymał mnie głos Leona. Siedział on na kanapie w salonie. Jadł śniadanie i oglądał TV.
- Przepraszam. - powiedziałam smutna.
- Za co?
- Jak za co?
- Normalnie. - zaśmiał się.
- Przecież zaspałam.
- I co? Rozumiem Cię, że spałaś dłużej. Wczorajszy dzień był... dziwny.
- Tak trochę.
- A właśnie! Przemyślałaś to o czym wczoraj rozmawialiśmy. - pokiwałam twierdząco głową. - I jak? - zapytał z nadzieją.
- Ja naprawdę nie rozumiem po co Ci taka przyjaciółka jak ja. - powiedziałam smutna.
- Chodź i siadaj. - powiedział, a ja usiadłam obok niego na kanapie. Objął mnie ramieniem i zrobiło mi się na sercu cieplej. Co się ze mną dzieje? - Jesteś cudowną dziewczyną i bardzo Cię lubię. Czemu mieli byśmy się nie zaprzyjaźnić?
- Bo by jesteś starszy i...  - przerwał mi.
- No i co. Nie mogę mieć młodszej przyjaciółki jak ch?
- No możesz, ale...
- Przecież nie ma tu żadnego "ale". No chyba, że ty mnie nie lubisz. - posmutniał. Nie lubię gdy jesteś smutny. ~ pomyślałam.
- Lubię. Po prostu nie uważam się z kogoś potrzebnego i żałuję, że nie było mnie wtedy w domu, bo gdybym tam nikomu nie sprawiała problemów. - mówiłam prawie płacząc.
- Głupia jesteś?! Nigdy tak nie mów! Nikomu nie sprawiasz problemów! - nawrzeszczał na mnie jak na małe dziecko.
- A niby kto mnie potrzebuje?!! - matko znamy się nie całe 3 dni i już się kłócimy.
- Ja. - zamurowało mnie. - No tak. Wiem, że w razie potrzeby mogę Ci się wygadać i mimo że znamy się nie całe 3 dni zawsze mnie wysłuchasz. - sprostował. - To jak? Zostaniemy przyjaciółmi?
- Tak. - powiedziałam. On przytulił mnie bardzo mocno.
- A teraz idź ubrać buty i idziemy.
- Gdzie?
- Musisz poznać moich, a nie długo i Twoich przyjaciół. - uśmiechną się. Nie będę się z nim kłócić. Poszłam ubrać buty i po chwili siedzieliśmy już w samochodzie.

Kayla
Siedzimy sobie prawie wszyscy u nas w domu. Mówię prawię, bo brakuje Leona. Nagle rozległ się dzwonek.
- Ja otworzę. - powiedziała moja siostra i po chwili znikła aby znów się pojawić. Pojawiła się w towarzystwie Leona i jakiejś dziewczyny. On nie. ~ pomyślałam.
- Siemka. - przywitał się. - To jest Violetta. - przedstawił ją.
- Jestem Elena.
- Andres.
- Diego.
- Maxi.
- Natalia. - oho Naty jej nie lubi.
- Marco.
- My się znamy. - powiedział Fede i uśmiechną się do niej.
- Jestem Fran, a to moja siostra Kayla. - uśmiechnęłam się lekko i spuściłam wzrok. - Spokojnie ona jest nieśmiała.
- To ty jesteś dziewczyną Leona? - zapytał Diego.
- Nie. Nie jestem. - powiedziała zirytowana. Widać, że gdy to powiedziała Leon posmutniał.
- Nigdy Cię nie widziałam. Na którym roku jesteś? - zapytała zaciekawiona Elena
- Ja... - zaczęła zaniepokojona Violetta, ale Leon jej przerwał.
- Violetta nie chodzi na studia, bo ma 17 lat. - powiedział i na zapas zgromił wszystkich poza mną wzrokiem.
- A gdzie mieszkasz? - zapytała moja siostra. Violetta spojrzała na Leona błagalnym wzrokiem. On tylko się do niej uśmiechną.
- U mnie. - spojrzeliśmy na niego pytająco. - Straciła dom i rodzinę w pożarze. - sprostował, a jej w oczach zebrały się łzy. Nie mogłam na to patrzeć. Wstałam, podeszłam do niej i ją przytuliłam. Czułam na sobie wzrok wszystkich.
- Będzie dobrze. Leon to dobry chłopak i na pewno się tobą zajmie. - wyszeptałam jej do ucha, a ona jeszcze mocniej mnie przytuliła.


Aaaaa! Nareszcie skończyłam. Jest 11.01.2015 godzina 00:10 a ja się męczę nad czymś co zobaczycie dopiero 12. Jak widzicie weszła perspektywa nowej postaci. Jeżeli ktoś nie wie kto to, to zapraszam do rozdziału Bohaterowie. Zrobiłabym zakładkę, ale nie umiem bom sierota. Dobra nie zanudzam.
A na razie... Komentujcie. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie.
ElimelGamesPL
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

Rozdział 5: Niech Ci będzie. Ale chcę mieć komplet informacji, a mam tylko połowę.

Violetta
... Nagle ja opamiętałam się i odwróciłam się od niego. Łzy leciały mi swobodnie z oczu.
- Przepraszam. Nie powinienem. - powiedział, a ja wybiegłam z pokoju. - Violetto! Nie rób nic głupiego! Proszę! - krzyczał, ale ja miałam to głęboko gdzieś. Ubrałam buty i chciałam wyjść na dwór, ale poczułam, że ktoś przyciąga mnie do siebie i mocno przytula. - Przepraszam. Naprawdę przepraszam Violetto. - szeptał w moje kasztanowe włosy. Staliśmy tak dobre pół godziny. Ja powoli się uspokajałam. Spojrzałam na zegarek w przedpokoju. Wskazywał on godzinę 21. Nagle Leon puścił mnie i się do mnie uśmiechną co oczywiście odwzajemniłam. - Wiesz, że chciałbym się z Tobą zaprzyjaźnić Violetto?
- Ale po co? Przecież jestem Twoją pracownicą i ogólnie sama potrafię nazwać się dzieckiem, a ty jesteś dorosły.
- Po pierwsze ja nie uważam Cię za moją pracownice, a po drugie nie jesteś dzieckiem. Uwierz, że większość dorosłych wolałoby poprosić o pomoc rodzinę, a dopiero później znaleźć jakąś pracę. Ty postąpiłaś jak dorosła.
- Tsa...
- Dobra. Przemyśl to i idź spać. - oho. Tryb nadopiekuńczy dorosły się włącza. ~ pomyślałam.
- Co tryb nadopiekuńczy włączony? - zapytałam przez śmiech.
- Ja się o Ciebie Violetto martwię. Powinnaś odespać ostatnie wydarzenia. - jak on nie przestanie mówić do mnie na Violetto to go skrzywdzę.
- Po pierwsze skończ mówić do mnie Violetto, bo to jak dla mnie zbyt oficjalnie. A po drugie NIE ROZKAZUJ MI CO MAM ROBIĆ!!! SAM UMIEM SIĘ SOBĄ ZAJĄĆ!! TY I TWOJE RADY NIE JESTEŚCIE MI DO TEGO POTRZEBNI!!! - wykrzyczałam mu w twarz. Był zdezorientowany. Pobiegłam do pokoju i zamknęłam się na klucz. Położyłam się na łóżko. Przytuliłam się do jednej z dwóch rzeczy jakie mi pozostały, a mianowicie do małego misia, którego dostałam od Ludmiły na 11 urodziny. Pamiętam, że ona miała takiego samego tylko z różowym sercem w łapkach. - Ludmiła nawet nie wiesz jak mi Ciebie brakuje. - wyszeptałam. po około 1,5 godzinie płaczu.
- Cześć Violu. - nagle usłyszałam znajomy głos. To głos należący do Ferro. Podniosłam się i obróciłam w stronę drzwi.
- Lu to ty? - zapytałam nie dowierzając.
- A kto? Duch święty? - po tych słowach podbiegłam do niej i ją przytuliłam.
- Tęskniłam.
- Ja też. - weszłyśmy do pokoju i usiadłyśmy na łóżku. - I jak Leon. - zapytała z uśmiechem, który mówi tylko jedno.
- Nic między nami nie ma. - przygasiłam jej zapał.
- To co ty u niego robisz? - uuu....
- Jatupracuję. - powiedziałam przykasłując.
- Vilu. Jaśniej, bo z niego to wyciągnę.
- Ja... Tu... Pracuję Lu.
- Że co?! Go chyba pokręciło?! Ja mu zaraz nagadam!
- Nie Lu! Ta praca ratuje mi życie!
- Ale jak to? - spytała zdziwiona.
- Moi rodzice zginęli w pożarze. - O powiedziałam jej całą historię. Była bardzo zdziwiona. - A tak w ogóle jak tu weszła?  Wydawała mi się, że miałam drzwi zamknięte na klucz.
- Leon powiedział mi, że tu jesteś gdy tylko mnie wpuścił.
- Ale to nie wyjaśnia sprawy drzwi.
- To jego dom więc do wszystkich drzwi ma zapasowe klucze. Mówił mi też co się dzisiaj stało. Chcesz może o tym pogadać?
- Nie.
- Ale wiesz, że musisz go przeprosić.
- Wiem. Tylko boję się, że gdy mnie zobaczy to od razu mnie zwolni. - powiedziałam przygnębienia.
- On taki nie jest. Bardzo się o Ciebie martwi. - powiedziała. Wyszłam bez słowa. Mimo to wiem, że blondynka zrozumiała o co chodzi.

Leon
Leżę na łóżku wpatrzony w sufit. Nie wiem co mam myśleć o dzisiejszym dniu. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Lu jeżeli to ty to nie chcę z nikim gadać. - powiedziałem przygnębiony.
- Nawet ze mną?  - usłyszałem głos Violetty wchodzącej do pokoju. Nic nie odpowiedziałem. Ona zamknęła drzwi i usiadła na brzegu łóżka. Zapanowała niezręczna cisza, którą przerwała szatynka. - Przepraszam. Nie powinnam tak zareagować. Rozumiem, że się o mnie martwisz, ale nie musisz traktować mnie jak pięciolatkę.
- Nie to ja przepraszam.
 - Ty nie masz za co. To ja zachowała się jak  dziecko. - nie wiedziałem co powiedzieć więc postanowiłem milczeć. - Nic mi nie odpowiesz? - zapytała smutna.  Dalej nie wiedziałem co powiedzieć więc dalej milczałem. - Rozumiem jutro mnie tu nie będzie. - powiedziała przez łzy i wyszła. Teraz musiałem coś zrobić. Zerwał em się z łóżka i pobiegłem do jej pokoju. Gdy otworzyłem drzwi zobaczyłem zapłakaną Violettę wtuloną w Ludmiłę. Popatrzyłem na blondynkę. Ona lekko kiwnęła lekko głową, pocałowała Violettę w czubek głowy, spojrzała na mnie srogo i wyszła. Postanowiłem nic nie mówić. Usiadłem na łóżku, a Violetta od razu mnie przytuliła.
- Ludmiła i co ja mam teraz zrobić? Gdzie mam iść? - mówiła przez łzy.
-Nigdzie. Zostaniesz tu ze mną. - powiedziałem spokojnie. Gdy zorientowała się, że to ja powiedziałem tak się wystraszyła, że spadła z łóżka. Pomogłem jej z powrotem usiąść na łóżko.
- Nie chcę tu zostać, bo widzę, że jestem problemem. - czy to prze zemnie czuje się jak problem?
- Nie jesteś problemem. A jeżeli z mojej winy się tak poczułaś to jestem kompletnym idiotą. - oho zaśmiała się to dobry znak.
- Może nie idiotą, ale... No nie wiem jak to nazwać. - uśmiechnęła się szczerze. Chyba mi wybaczyła.
- To jak. Zostajesz? - zapytałem z nadzieją.
- Jeśli chcesz?
- Pewnie, że chcę. - powiedziałem, a ona mocno mnie przytuliła.
- Dziękuje. - wyszeptała.
- Ale za co? - zapytałem zdezorientowany.
- Za to, że jesteś. Za to, że dzięki tobie mam gdzie mieszkać.
- Nie dziękuj.
- Ale mam do Ciebie pytanie.
- Jakie? - o co jej chodzi?
- Co nagadałeś Ludmile, że pomyślała, że między nami coś jest?
- Że co?! Nic jej nie mówiłem! Co ona znowu wymyśliła?!
- Nieeeee wieemmm. -powiedziała ziewając.
- Oho. Ktoś zmęczony?
- Tak. - powiedziała i położyła głowę na moje kolana. Spojrzałem na nią pytającym wzrokiem. - No co? Nie chcę być sama. - dodała. Ja wstałem i położyłem się obok niej. Ona w odpowiedzi mocno się we mnie wtuliła. Minęło z jakieś pół godziny, a Violetta spała jak zabita. Powoli wygramoliłem się z jej objęć i zszedłem na dół do Ludmiły.
- I wy próbujecie mi wmówić, że nie jesteście razem? Przed najlepszą przyjaciółką nie ukryjecie prawdy.
- Lu o cholerę Ci chodzi?
- O to, że nie chcecie nikomu powiedzieć prawdy!
- Nie krzycz, bo Violetta śpi. I mówimy prawdę.
- Niech Ci będzie. Ale chcę mieć komplet informacji, a mam tylko połowę. Więc mów wszystko.
- Ok no więc....


Tap tararam! Napisałam i jest chyba troszkę dłuższy. Mam nadzieję, że fajny. Czy mam coś do powiedzenia. Chyba nie. To do następnego.
A na razie... Komentujcie ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie.

Bohaterowie

 
Violetta Castillo - śliczna siedamnastolatka, która straciła dom i rodzinę w pożarze. Uważa, że jej życie nie może być gorsze. Mówi, że byłaby szczęśliwa gdyby podczas pożaru była w domu. Pewnego dnia pozna chłopaka, w którym zakocha się od pierwszego wejrzenia. Nie ma pojęcia, że ta miłość jest odwzajemniona. Czy kiedyś wyzna chłopakowi swoje uczucia?
 
Leon Verdas - dziewiętnastolatek z trudną przeszłością. Obecnie uczęszcza na studia muzyczne w raz ze swoimi przyjaciółmi. Pewnego dnia poznaje dziewczynie, w której bez opamiętania się zakochuje. Na początku wiedzą o tym tylko jego przyjaciel Federico i przyjaciółka Ludmiła. Czy Leon zdocędzie się na odwagę i zaprosi dziewczynę na kolację czy coś?
 
Federico Pasquarelli - dziewiętnastoletni student muzyki. Jest najleszym przyjacielem Leona. Będzie doradzał Leonowi co ma zrobić w stosunku do Violi i namawiać żeby gdzieś ją wyciągną. Nie ma dziewczny, bo jak to uznał nie znalazł tj jedynej. Czy Fede w końcu znajdzie miłość swojego życia?
 
Ludmiła Ferro - ma osiemnaście lat, ale jest rozsądniejsza niż większość dorosłych. Jest najlepszą przyjaciółką Leona i Violetty. Gdy pozna Federico za wszelką cenę będą próbować połączyć swoich znajomych. Ludmiła od 2 lat szuka miłości i po poznaniu Fede uzna, że ją znalazła. 
Czy dziewczyna zdobędzie się na odwagę i wyzna miłość do Fede, czy może będzie ukrywać ją przed wszystkimi?
 
 Francesca Cauviglia - zwariowana dziewietnastolatka. Przyjaźni się z Leonem, Federiciem, Maxim, Andresem, Marco, Eleną, Kaylą i Natalią. Razem tworzą idealną paczkę. Do tej paczuchy należy też Diego, ale w nim Fran po tajemnie się podkochuje. Czy Fran będzie kiedyś szczęśliwa ze swoją miłością u boku?
 
 Diego Hernandez - dziewiętnastoletni student muzyki. Do paczki dołączył w wieku 15 lat gdy przeprowadził się do Hiszpanii. Jest zwariowany podobnie do Fran, która mu się podoba.
 
Maxi Ponte - inteligentny dziewiętnastolatek, który w towarzystwie swoich przyjaciół dostaje świra. Kocha muzykę, a zwłaszcza rap. Ciągle chodzi w czapce. Bardzo podoba mu się Natalia, jego przyjaciółka.
 
 Naty Vidal - bardzo uzdolniona dziewiętnastolatka. Podobnie jak jej przyjaciele uczęszcza na studia muzyczne. Jako jedyna z paczki na początku nie polubi Violetty, ale później się do niej przekona i właśnie Viola jako jedyna będzie wiedziała, że podoba jej się Maxi
Elena Vidal - młodsza siostra Naty. Zanim Violetta dołączy do paczki będzie ona w niej najmłodsza, bo ma tylko 18 lat. Tylko jej siostra wie, że podoba jej się Andres.
 
 Andres Calixto - trochę infantylny dwudziestolatek. Kocha muzykę, ale... No właśnie ale. Nie do końca zajmuje się muzyką. Zajmuje się bardziej scenagrafią na przedstawienia. Jest niby najstarszym członkiem paczki i bardzo podoba mu się Elena.
Marco Tavelli - dziewiętnastoletni muzyk pochodzący z Angli. Na początku reszta paczki go nie lubiła i nie chciała żeby do nich dołączył. Wstawiły się za nim Fran i Kayla. Od samego początku podoba mu się Kayla, a wie o tym tylko jej siostra Fran.
 
Kayla Cauviglia - dziewiętnastoletnia siostra Francesci. Mimo że to siostry nie są nawet trochę podobne. Kayla jest uważana za najładniejszą dziewczynę na uczelni. Mimo to jest bardzo nieśmiała i nie lubi poznawać nowych ludzi dlatego zawsze trzyma się swojej paczki. Nikt poza Fran nie wie, że podoba jej się Marco.


https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCwEJknFsQI7VKLfEsayFx1C9o64d18uznDtd_YHl2fyzP3mTz-4pxm71g3TSyXrQ2hzKLEpgN4tz_NVW1NI1AC3T-K-3-n3KbVRRfYWk_aurJRlGuJ-rXhHRwwlyf0MvlJTc5qnjmpjFj/s1600/9bbbf6662aca96025adf99aeded1b930.jpeg 
Lucas Castillo aka Sergio Torres - brat Violetty, który "zginą" w pożarze. Gdy dowiedział się, że wszyscy mają go za martwego, a Viola żyje postanawia zmienić imię i nazwisko i zaprzyjaźnić się z nią i resztą paczki.Robi wszystko wbrew sobie, ponieważ on jest dobrym i prawdomównym chłopakiem. Ma nadzieję, że kiedyś zdobędzie się na odwagę i wyzna przyjaciołom i siostrze prawdę.