Violetta
Przysuną mnie do siebie i zaczął się do mnie zbliżać i... pocałował mnie?! Nie, nie, nie! To musi być sen, a ja zaraz się obudzę. Niestety, a może stety to nie sen.
- Lleeon. Czemu to zrobiłeś? - mówiłam przez łzy.
- Bo... Czułem, że tego chem. - on sobie ze mnie żartuje? - A ty nie? - zapytał lekko smutny.
- Tak. Ale to nie powinno się w ogóle wydarzyć.
- Violetta kocham Cię. - wyznał. Zamilkłam. Nie miałam pojęcia co zrobić.
- Ja... Ja... Przepraszam.
- Za co?
- Odchodzę. - powiedziałam i wybiegłam z domu. No i wracam do punktu wyjścia. Nie mam nic. Postanowiłam pójść do Fran i Kayli. Niestety z całej paczki mieszkają najdalej. Na szczęście miałam trochę pieniędzy więc zamówiłam taxi i po około 20 minutach byłam pod domem dziewczyn. Na moje nieszczęście całą drogę nie dałam rady się uspokoić. Niepewnie zapukałam do drzwi.
Francesca
Ciekawe kogo do mnie niesie. Raczej nikt ze znajomych, bo tkwią na uczelni. Dobrze, że jestem chora, bo ten ktoś by się nie dostał. Podeszłam do drzwi otworzyłam je. Za nimi ujrzałam całą zapłakaną Violettę.
- Jezu kochana. Co się stało?
- Leon. - powiedziała siadając na kanapie.
- Zwolnił Cię?! - uniosłam się.
- Nie...
- To co zrobił?
- Pocałował mnie. - powiedziała i wybuchła płaczem.
- To źle?
- Tak... Nie... Nie wiem. - odpowiedziała przez łzy.
- A kochasz go? - zapytałam, a on potwierdziła skinieniem głowy. - To o co chodzi?
- Bo my do siebie nie pasujemy. Jest między nami 2 lata różnicy i...
- O matko i co z tego? Natalia w tajemnicy powiedziała, że Elenie podoba się Andres, a ona mu.
- I co? Przecież nie są razem.
- Andres powiedział mi, że coś knuje żeby wyznać jej uczucia. A ile jest między nimi różnicy?
- 2 lata.
- A po między tobą, a Leonem?
- 2 lata.
- A kochasz go?
- Tak.
- A on Ciebie?
- Chyba też.
- Nie chyba, ale na pewno. Więc nigdzie nie widzę problemu.
- Ale ja tak.
- Gdzie?
- On ma w życiu tyle możliwości, jest utalentowanym muzykiem, może odziedziczyć po ojcu firmę. A ja? Ja jestem nikim. Nie mam nic.
- Masz bardzo niską samo ocenę.
- Wiem. Ale Fran taka prawda.
- Nie. I Twój brat też tak sądził. Mówił mi, że masz wspaniały głos.
- Skąd ty znasz mojego brata.
- To był mój najlepszy przyjaciel. Znaczy... mój i Leona. Ty możesz nas nie pamiętać, ale ja Leon i Twój brat znaliśmy się od małego. Nie wiem czy wiesz, ale Lucas chodził z nami na studia.
- No wiem.
- No. Zawsze nam o Tobie opowiadał. Mi, Leonowi i paczce, do której zresztą należał. Bardzo chciał żebyś poszła na przesłuchania. Jakieś 2 dni przed pożarem powiedział mi i Leonowi, że gdyby coś się mu stało my mamy Cię namawiać żebyś na nie poszła. Powiedział jeszcze żebyśmy się Tobą zajęli i dbali o Ciebie. My nie mieliśmy pojęcia, że coś naprawdę się wydarzy. Dzień przed pożarem odwiedziliśmy go w domu. Wtedy Leon zobaczył Cię po raz pierwszy od jakiś 2-3 lat. Ty go raczej nie zobaczyłaś, a nawet jeśli to i tak nie zwróciłaś na niego, jak i na mnie uwagi. Gdy weszliśmy do niego do pokoju Leon oznajmił, że gdyby coś na prawdę miało się stać to na pewno się Tobą zajmie. Ja i Lucas zobaczyliśmy błysk w jego oku. I wtedy Twój brat powiedział nam dokładnie takie słowa: "Verdas. Widzę ten błysk w Twoim oku. I chcę żebyś wiedział, że byłbym bardzo szczęśliwy gdybyście byli razem. Ale pod jednym warunkiem. Nigdy nie masz prawa jej zranić. Bo jeżeli to zrobisz dopadnę Cię i zniszczę." Leon tylko się do niego uśmiechną. Siedzieliśmy jeszcze trochę i gadaliśmy. Gdzieś koło 20 pożegnaliśmy się z nim i z waszymi rodzicami. Ale najgorsze jest to, że wtedy nie wiedzieliśmy, że to będzie nasze ostatnie pożegnanie. - zakończyłam i łzy zaczęły lecieć po moich polikach. Nagle przypomniałam sobie o liście, który miałam dać Violetcie gdy powiem jej prawdę. Wstałam i podeszłam do komody, w której go schowałam. Wyjęłam go i podałam szatynce. Usiadłam obok niej i spojrzałam w stronę drzwi, w których zobaczyłam Leona. Pokazał żebym nie zwracała na niego uwagi. Sam podszedł bliżej i staną kawałęk z Violą. Ona w tym czasie wyjęła list z koperty i zaczęła czytać na głos...
I co... Była mowa o Leonetcie w 12 i jest ciutek Leonetty w 12. Postnowiłam, że jeszcze nie będą parą, ale za to Viola dowiedziała się, że jej przyjaciele to byli przyjaciele jej brata. Tak i wiecie co najprawdopodobniej jestem chora. Ja mam niedziele, a wy poniedziałek. Ale wiecie co? Przykro mi, że nie komentujecie. Ja się tak staram, a wy co? Gówno. Poprostu focha wyłapać powinnam, a ja wam rozdziały codziennie dodaje. Poprostu chyba ograniczę ilość rozdziałów na tydzień. No... Chyba, że zaczniecie komentować to wtedy to przemyślę. Ja nie przdłużam
A na razie... Konentujcie. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie.
ElimelGamesPL
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
świetny rozdział:)
OdpowiedzUsuńzostałaś nominowana do LBA na moim blogu:
http://jortini-inna-historia.blogspot.com/