Ludmiła
- Ej!... - powiedziałem na raz z Violą.
- Tylko Lu może do mnie mówić Vilu. - oburzyła się szatynka. Wydało mi się dziwne , Leon tak nagle posmutniał.
- Ale Lu to Lu. A ja to ja. - mówił zasmucony.
- No właśnie ty to ty. - powiedziała Viola również się smucąc.
- Fede! Leon! A wy czemu nie na zajęciach? - zapytał jakiś uśmiechnięty mężczyzna.
- O Pablo! - krzykną mój chłopak. - Jest sprawa.
- Jaka? - zapytał zdziwiony.
- No taka, że są tu 2 dziewczyny. Bardzo utalentowane i chcą się zapisać na przesłuchania.
- Chce tylko jedna. Ja przyszłam dla towarzystwa. - zaprotestowała Viola.
- Nie słuchaj jej. Możesz jej nie pamiętać, ale jej brata na pewno kojarzysz? - zaprotestował Violtcie, Leon.
- Brata? - zapytał nie dowierzając zdaje się, że dyrektor. - Kto to? - zapytał.
- Viola... Powiedz. - rozkazał Leon.
- Lucas Castillo. - powiedziała niepewnie. Oczy Pablo zaszkliły się i nawet poleciały z nich łzy.
- Pablo... Uczniowie czekają. - upomniał go jakiś starszy pan. - Co się stało? - dodał.
- To jego siostra... - mówił przez łzy. - Siostra Lucasa... - dodał i coś w nim pękło.
- To nie możliwe... - mówił ten starszy.
- Antonio, Pablo. To Violetta. Siostra Lucasa. - powiedział im Leon.
- Wchodźcie do środka. - powiedzieli i wpuścili nas do gabinetu. Antonio usiadł za biurkiem, a Pablo usiadł obok niego.
- Dobrze to najpierw załatwmy sprawę Fede. - oznajmił Pablo.
- Dobra. A więc to jest Ludmiła. Ona chciałaby zapisać się na przesłuchania.
- Dobrze Ludmiło. Przesłuchania są dzisiaj o godzinie 12. Pamiętaj, że żeby zdawać do tej szkoły musisz mieć ukończone 18 lat. - przytaknęłam, pożegnałam się ze wszystkimi i skierowałam się do domu, a Fede na lekcje.
Violetta
Ludmiła poszła do domu, a Fede na lekcje. Zostałam w pomieszczeniu tylko z Leonem, Pablo i Antonio. Usiedliśmy z Leonem na miejscach naszych przyjaciół. Zapanowała cisza. Trochę irytująca.
- A więc... - zaczął Pablo.
- Co was do nas sprowadza? - dokończył Antonio. Popatrzyliśmy na siebie z Leonem porozumiewawczo. Podałam im list. Dokładnie go przeczytali.
- Tam jest kawałek, że Lucas coś z wami załatwiał. To prawda? - zapytałam.
- Tak. - powiedzieli uśmiechnięcie, a ja wstałam i wyszłam. W sumie to nie wiem dlaczego. Poszłam do pobliskiego parku. Usiadłam na ławce z której było widać ocean. Byłam smutna. Pamiętam, że przychodziłam tu z Lucasem i rodzicami jak byłam mała, albo miałam doła. Znaczy jak miałam doła to sama. Nikt nie wiedział o tym miejscu. Było ono za krzakami i w dość ciemnym miejscu.
- Czemu Cię tu nie ma Lucas? Tak bardzo Cię teraz potrzebuję, a Ciebie tu nie ma. - wyszeptałam.
- Jego może i nie ma. Ale ja jestem. - usłyszałam czyjś głos. Jak się okazało głos Leona. Usiadł obok mnie. Ja wstałam i chciałam odejść, ale on mnie zatrzymał. - Zostań. Proszę. - błagał.
- Leon... Zostaw mnie chcę być sama.
- Viola. Rozumiem, że za nim tęsknisz, ale musisz żyć dalej.
- Ty nic nie rozumiesz! Straciłam mojego brata! Moją podporę w tym dennym życiu! - wykrzyczałam.
- A ja najlepszego przyjaciela!
- To nie jest to samo! - czyli kłótnia.
- Violetta! To, że straciłaś brata nie znaczy, że masz łazić smutna!
- Leon zrozum! Ja nie mam dla kogo żyć! Nie mam rodziców, brata. Jestem sama! - wykrzyczałam i uciekłam.
- Nie jesteś sama. Masz mnie, ale mnie odtrącasz. - usłyszałam odchodząc.
No hejjj... Fajny rozdział nie... I znowu ten Lucas. Mam fajny pomysł, ale go nie zdradzę. Wspomnę tylko, że chodzi o Lucasa. Nie wiem kiedy wcielę go w życie, ale jak wena zepnie dupę to może i w następnym, który zamiaruję zrobić dłuższy.
A na razie... Komentujcie. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie.
ElimelGamesPL
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
Super rozdział :-)
OdpowiedzUsuń(Sorry że pisze z anomnima ale jeszcze nie mam kąta.)
Genialny
OdpowiedzUsuń