niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział 11:Tak się bałam, ale przy nim czułam się bezpieczniej.

Violetta
Obudziłam się strasznie przygnębiona. Czemu? Temu, że Leon napisał piosenkę o dziewczynie i jeszcze mi skłamał. Przecież jesteśmy przyjaciółmi i możemy mówić sobie wszystko. Powiedział, że napisał ją z myślą o dziewczynie. Słowa Kayli ciągle chodzą mi po głowie. Postanowiłam się wygrzebać z łóżka i się ogarnąć. Z szafy wzięłam jakieś ciuchy i poszłam do łazienki umyć się i przebrać. Gdy wyszłam z pokoju usłyszałam jak Leon śpiewa tę piosenkę, co Kayla wczoraj. Otworzyłam drzwi tak żeby nie usłyszał i oparłam się o futrynę drzwi. Gdy skończył zorientował się, że słyszałam jak grał. Trochę się... speszył?
- Od kiedy tak tu stoisz?
- Od jakiegoś czasu. - uśmiechnęłam się.
- A ten... no... czy...? - on jest taki zabawny jak nie wie jak się zachować.
- Tak słyszałam. I muszę przyznać, że w Twoim wykonaniu podoba mi się jeszcze bardziej. - powiedziałam i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni. Postanowiłam zrobić kanapki Leonowi i sobie. Miałam ochotę na dżem malinowy, ale przypomniałam sobie, że jest on na półce, która jest dosyć wysoko. Tym razem postanowiłam wziąć krzesło. Postawiłam krzesło, a w zasadzie stołek we właściwym miejscu i się na niego wdrapałam. Poczułam, że stołek się kiwa, ale zignorowałam to. Nagle poczułam, że mebel się wywraca. Krzyknęłam i była w 100% gotowa na spotkanie, znaczy bardzo bolesne spotkanie z ziemią, ale tak się nie stało? Ale jak? Dokładnie nie wiem, bo ciągle mam zamknięte oczy. Bałam się je otworzyć, lecz po chwili to zrobiłam. Gdy je otworzyłam zobaczyłam te zielone paczałeczki.
- Nic Ci nie jest? - zapytał z troską w głosie. Nie mogłam nic powiedzieć. - Violetta. Nic Ci nie jest? - zapytał znów dalej z troską, ale był bardziej zdenerwowany. Niespodziewanie wybuchłam nieopanowanym płaczem. Tak się bałam, ale przy nim czułam się bezpieczniej. - Spokojnie. Już wszystko jest w porządku. - powiedział, a ja się w niego wtuliłam, ale nie przestawałam płakać. On wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego"?" pokoju. Położył mnie na łóżku. Sam skierował się w stronę drzwi.
- Leon? Proszę nie zostawiaj mnie. - powiedziałam, a właściwie wyszeptałam.
- Poczekaj. Zadzwonię do Andresa, że dzisiaj nie przyjdę na zajęcia.
- Nie. Idź poradzę sobie. - powiedziałam, a on podszedł do łóżka i ukucną przy nim.
- Na pewno?
- Aha.
- Ale nie masz prawa nic, powtarzam nic robić w domu. - powiedział i poszedł.

Leon
Nie wiem czy dobrze zrobiłem zostawiając Viole w takim stanie. Opowiedziałem to reszcie, ale powiedzieli, że skoro chciała zostać sama to powinienem to uszanować. Mamy długą przerwę.
- Leon. Możemy pogadać na osobności? - zapytała niepewnie Kayla.
- Jasne. - powiedziałem i odeszliśmy dalej. - O czym chciałaś pogadać?
- O Violi. Powiedziałeś jej?
- Co?
- Że ta piosenka jest o niej?
- Nie. I nie mam zamiaru jej o tym mówić.
- Czemu? Przecież ją kochasz.
- Kocham, ale ta miłość jest bez sensu. Przecież ona jest młodsza i w ogóle.
- Leon nie chcę się wtrącać, ale...
- To tego nie rób. - powiedziałem zły. Zapomniałem, że Kayla jest wrażliwa. Rozpłakała się i uciekła.

Marco
Szedłem właśnie do Verdasa, który rozmawiał z Kaylą. Nagle ona odbiegła od niego z płaczem? Ja mu cholera dam. Przez niego dziewczyna w której się kocham od kąt ją zobaczyłem płacze. Podbiegłem do niego.
- Stary odpieprzyło Ci?! Przez Ciebie Kayla się rozpłakała!!! Co jest z Tobą nie tak?!! - zaskoczyłem na niego.
- Nie wiem. - odpowiedział jak idiota.
- Dobra rozumiem, ale to nie jest powód, żeby się na Kayli wyżywać. - powiedziałem spokojniejszy.
- Masz rację. Idź ją ode mnie przeproś, a ja wrócę do domu.
- A co z zajęciami?
- Powiedz, że musiałem wracać do domu. - powiedział i odszedł. Postanowiłem zrobić, to co mi poradził i poszedłem poszukać Kayli. Znalazłem ją przy dużym drzewie.
- Kayla. Leon chciał Cię przeprosić.
- Spoko. To była moja wina.
- Dobra, nie będę wnikać. A tak w ogóle możemy pogadać? - muszę jej to w końcu powiedzieć.
- O czym? - zapytała, a ja usiadłem obok niej i wziąłem ją za rękę.
- O nas. - zarumieniła się. Czy to dobry znak? - Bo... Ty... Już od dawna... Mi się podobasz.
- Naprawdę? - zapytała z niedowierzaniem.
- Tak i... - nie dane było mi skończyć, bo Kayla mnie pocałowała. - Kaylo czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną? - w odpowiedzi znowu mnie pocałowała.

Violetta
Już się uspokoiłam. Postanowiłam sobie pośpiewać. Najwyżej będę płaciła za szyby w całym mieszkaniu. Podeszłam do fortepianu i były tam nuty tej piosenki. Postanowiłam ją zagrać. Najpierw zagrałam wstęp, a później zaczęłam śpiewać. Gdy skończyłam wstałam od instrumentu i spojrzałam w stronę drzwi. Stał tam Leon? O nie! Nagle on podszedł do mnie i położył ręce na mojej talii. Przysuną mnie do siebie i zaczął się do mnie zbliżać...


Nie no ja. Ach te przerwy. Mam nadzieję, że ten fajniejszy wyszedł. Jest więcej akcji. Mamy połączonych Kayle i Marco. Możecie pisać jak to będzie w połączeniu. Nie mam po co więcej się rozpisywać...
A na razie... Komentujcie ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie.
ElimelGamesPL
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOT

1 komentarz: