SZANTAŻ NA POCZĄTKU ŻEBY KAŻDY WIDZIAŁ :)
ROZDZIAŁ 26 = 5 KOMENTARZY!
WIERZĘ W WAS ZIOMECZKI!
Leon
- Jezu Lu! Co... Gdzie ty jesteś?!
- W piwnicy.
- Bardzo śmieszne! Gdzie?!
- W jakimś zrujnowanym domku jakieś 100 może 150 km za Buenos.
- Jest tam Violka?
- Jest. Ale teraz śpi.
- Znasz dokładne położenie domku?
- Ja nie. Ale ty zaraz tak.
- Jak!?
- Pamiętasz jak zainstalowaliśmy sobie nawzajem namierzanie w komórkach. Musisz u siebie je tylko włączyć.
- Przyjedziemy po was.
- Tylko nie sami.
- A kuźwa z kim?
- Weźcie ze sobą policjantów i lekarzy.
- Co się stało?
- To nie rozmowa na telefon. Ja muszę kończyć.
- Czemu Lu?
- Oni tu idą, a ja muszę ochronić moją przyjaciółkę. Do zobaczenia. - powiedziała i rozłączyła się. Jezu... To nie może być prawda! Szybko poleciałem do siebie. Wziąłem prysznic i ubrałem się w jakieś ciuchy. Znowu zbiegłem na dół.
- Wiem gdzie są! Kto prowadzi?
- Ja! - wydarł się Fede.
- Łap. - powiedziałem i rzuciłem mu kluczyki. - Wstukam w GPS'a gdzie masz jechać. Wyłazimy!
- Leon! Spokój! - wydarła się Naty.
- Samochód jest za mały na 11 osób. - powiedział Diego.
- Macie rację. - powiedziałem. - To ja, Sergio. Fede, Maxi i Naty jedziemy moim samochodem. Andres, Elena, Kayla i Marco samochodem Andresa, a Fran i Diego, samochodem Diego.
- To my jedziemy po auta! - krzyknęli Diego i Andres.
Chwileczkę póżnieeeejjj...!
Właśnie zapieprzamy do miejsca, w którym trzymają Vivi i Lu. Jak ustaliliśmy wcześniej jedziemy w 3 samochody. Przed nami policja. Za nami karetka, a za nią znowu policja. Więc możemy grzać tyle ile samochody wyciągną, a mało to nie jest. Jesteśmy dość blisko. Nagle policja wykonała gwałtowny skręt, a cała "wycieczka" za nimi. Po jakiś 10 minutach byliśmy na miejscu. Wbiliśmy do tego domu. Znaczy policja, bo nam idioci kazali czekać na zewnątrz. Po jakiś 20 minutach wyszli, ale... TYLKO Z LU! Co za kretyni! ~ wykrzyczałem w myślach.
- Gdzie Viola? - zapytałem.
- Leon... - powiedziała pół przytomna.
- Lu proszę. Gdzie ona jest?
- On... W pokoju... Na strychu... Oni ją... - powiedziała i straciła przytomność. Jezu nie! No kurwa nie! ~ powiedzieliśmy na raz z moją podświadomością. Chwile pomyślałem i pobiegłem tam. Nie mogłem pozwolić żeby skrzywdzili moją kruszynkę. Za mną, ale dość daleko, biegli policjant i lekarze z noszami. Przyśpieszyłem. Chwilę później już byłem pod drzwiami strychu. Kurwa zamknięte! ~ wykrzyczała moja podświadomość. Waliłem i kopałem w drzwi, które w końcu upadły na ziemię. To co ujrzałem w środku przeraziło mnie. Była tam Viola... Leżała na łóżku, a jakiś facet się do niej dobierał.
- Zostaw ją! - krzyknąłem. Ten facet zerwał się od mojej ukochanej i podbiegł do mnie. Zaczęliśmy się siłować. Nagle on wyjął nóż z kieszeni i wbił mi go w brzuch. Upadłem na podłogę i wtedy wbiegła do środka policja. Skuli go i wywlekli z pomieszczenia. Do mnie w tym czasie przyszli lekarze.
- Weźcie ją najpierw. - wymamrotałem.
- Ją wezmą na ręce. Pan jest w poważniejszym stanie. - powiedzieli i położyli mnie na noszach. Wynieśli mnie z domu, a ostatnie co usłyszałem to głośne krzyki dziewczyn. Później była ciemność.
Kayla
Czekamy aż ktoś wyjdzie z tego pieprzonego budynku. Od jakiś 10 minut nikt z tam tond nie wychodzi. A co jeżeli Leonowi stała się krzywda? A co jeżeli Vilu stała się krzywda? To byłoby straszne. Nagle z domu wyszło kilkoro policjantów. Wlekli jakiś kolesi do radiowozu. Jeden do nas podszedł.
- Proszę się nimi nie martwić już nikomu nie zrobią nic złego.
- Co to znaczy już nikomu? - zapytała Elena
- To są porywacze i mordercy. Karani wcześniej i poszukiwani od jakiś 10 lat. Do końca życia niebo w kratkę będą oglądać. Do widzenia.
- Do widzenia. - odpowiedzieliśmy chórem. Czekaliśmy jakieś 5 minut i wybiegli lekarze z Vivi na rękach. Ciekawe czemu na rękach skoro mieli nosze? ~ zapytałam w myślach. Po chwili poznałam odpowiedź na moje pytanie. Wieźli Leona. Gdy przejechali koło nas. Wybuchłyśmy z dziewczynami płaczek.
- Leon!! - krzyknęła po czym padła na ziemię zalewając się łzami. Diego uklękną obok niej i mocno ją przytulił. Szybko podbiegłam do lekarza.
- Co się stało? Co z nimi? Przeżyją?
- Pani przyjaciółki na pewno tylko są w ciężkim stanie i muszą wypocząć, ale pani przyjaciel... Musimy go zoperować i to jak najszybciej. Przepraszam, ale z każdą minutą ma mniejsze szanse na przeżycie. - powiedział i wsiadł do karetki po czym szybko włączyli syreny i odjechali. Ja podbiegłam do przyjaciół.
- Dobra kto najlepiej się czuję?! Potrzebujemy 3 kierowców! - zaczęłam krzyczeć spanikowana.
- Ja! - zgłosił się Andres.
- Ja! - krzyknęła Elena.
- I ja. - powiedział mój Marco.
- To ja, Fran, Diego jedziemy z Marco. Z Andresem jedzie Fede, Sergio i Maxi. A z Eleną Naty! - zarządziłam. Wszyscy przytaknęli i rozbiegliśmy się po samochodach.
W szpitalu
Federico
Właśnie kłócimy się z tymi głupimi pigułami. Nie chcą nam idiotki powiedzieć gdzie są nasi przyjaciele.
- Co się tu dzieciaki dzieje? - zapytał jakiś lekarz.
- Pielęgniarki nie chcą nam powiedzieć gdzie są nasi przyjaciele. - oznajmiłem, bo jako jedyny układałem logiczne zdania.
- A o kogo chodzi?
- Ludmiła Ferro, Violetta Castillo i Leon Verdas.
- Ach tak. Państwo to...
- Przyjaciele. Tak jakby rodzina.
- Nie powinienem... Ale zrobię wyjątek. Wsze przyjaciółki piętro 3 sala 364. A Wasz przyjaciel jest jeszcze operowany. Sala 194, piętro pierwsze. - powiedział i odszedł.
- Dobra... Fran, Diego, Maxi, Naty i Sergio idźcie pod sale Leona, a ja, Kayla, Marco, Andres i Elena do dziewczyn. Co 2 godziny robimy zmiany. - zarządziłem i rozeszliśmy się.
Rozdział jest!!!! Zlitowałam się do 4 komentarzy, bo 5 nie daliście rady :( Przykre. Ale kij z tym. Co do rozdziału Wszyscy w szpitalu. Uwielbiam szpitale... Zwłaszcza jak ktoś trafia do nich w okolicznościach taki jak Leon... Wiem jestem dziwa. Ale za to wszyscy mnie kochają <3 Czy ja coś do was mam?... Chyba nie.
A na razie... Komentujcie. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie.
ElimelGamesPL
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
świetny rozdział
OdpowiedzUsuńczekam na nexta :)
Super! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny ;*
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na next ;*
Twoja Blair <33
Fajnie, fajnie :D
OdpowiedzUsuńCzekam na next :*
PS: Zapraszam do siebie: http://leon-y-violetta-amor.blogspot.com/
Świetny rozdział :) Szkoda mi Violi i Leona, mam nadzieje, że wyjdą z tego. Czekam na następny rozdział, bo nie mogę się doczekać co dalej.
OdpowiedzUsuńPs. Świetnie piszesz twoja wyobraźnia powala :)
Oj no taki extra rozdział, że nie moge już sie doczekać następnego
OdpowiedzUsuńMoja LEONETTA
Dodaj szybciutko next :)
Pliiissss :)
WSPANIAŁY, BOSKI, CUDOWNY, FENOMENALNY ! <3
OdpowiedzUsuńFatastyczny
OdpowiedzUsuń