UWAGA!
PRZED PRZECZYTANIEM TEGO SZPECJALA SKONSULTUJ SIĘ Z LEKARZEM LUB FARMACEUTĄ GDYŻ TEN SZPECJAL NIE WŁAŚCIWIE PRZECZYTANY ZAGRAŻA TWOJEMU ŻYCIU LUB ZDROWIU. ZWŁASZCZA JEŻELI CHODZI O GRACZY I NERDY!
PRZEPRASZAM WAS!
I DZIĘKUJĘ ZA 5000 WYŚWIETLEŃ!
KOCHAM WAS!
I PRZEPRASZAM, ŻE RACZĘ WAS TAKIM BEZNADZIEJNYM SZPECJALEM, ALE TAK JAKOŚ WYSZŁO!
Ja
Życie składa się z
kilku rozdziałów. Każdy rozdział składa się z etapów. Każdy etap kończy się na
pewnych słowach… Czyjś zapewnieniach. Tym razem słuchajcie rozdziału o miłości.
Ale innej miłości. Patrzcie jakie ma ona etapy.
1. Przyjaźń. Etap ma
wiele zakończeń. Często zyskujemy przyjaźń gdy zaakceptujemy siebie.
2. Przyjaźń po grób.
Etap kończy się gdy mamy pewność, że dana osoba nigdy nas nie zostawi.
3. Zauroczenie. Etap
kończy się gdy myślimy, że ktoś nam się podoba. Niestety bardzo dużo ludzi
nigdy nie przesuwa się do etapu następnego.
4. Strach. Etap kończy
się na pewności, że osobę kochamy, ale boimy się, że ona nas odrzuci. Ci którzy
dochodzą do tego etapu często zostają w nim na długo… Czasami nawet na zawsze.
5. Próby. Etap kończy
się na tym, że przestajemy próbować komuś wyznać uczucie tylko zbieramy się w
sobie i w odpowiedniej chwili wyznajemy prawdę. Jest to też etap
przygotowawczy.
6. Miłość. Etap kończy
się na „Żyli Długo I Szczęśliwie”. Najpiękniejsze zakończenie pewnego rozdziału
w życiu.
Teraz pytanie. Czy każdy
ma odwagę przejść przez te etapy, aby dotrzeć do końca rozdziału? Otóż nie.
Dużo ludzi się boi. Boi jak nasza bohaterka Violetta. Jest ona cichą 19-latką.
Bardzo nieśmiałą. Nigdy nie miała przyjaciół… Wszyscy jej dogadują… A czemu? Bo
jest inna. Przez strach zamknęła się w swoim własnym wyimaginowanym świecie.
Zamknęła się i ograniczyła do kontaktów wirtualnych. Nie wie jak to jest mieć
prawdziwych przyjaciół. Nie przeszła większości rozdziałów życia. Czy jedna
ekipa z gry pomoże jej? Czy zakończy rozdziały, w których tkwi od lat? Czy
chociażby rozpocznie rozdział miłości?...
Violetta
Mam na imię Violetta i mieszkam w Szwecji, a dokładniej w
Sztokholmie. Wiem. To nie typowe imię dla Szwedki. Rodzice chcieli żebym miała
jakieś nietypowe imię. W sumie to się cieszę, bo uważam, że przez to imię
jestem nietypowa. Jestem nerdem. Nie uważam, że słowo nerd jest obelgą. Nie
wiem czemu dla niektórych to obelga. Przecież nerdy to są osoby bardzo mądre. I
taka jestem ja. Znam się na dużej ilości rzeczy, np. nauka, robotyka,
matematyka, literatura, mechanika, komiksy i jeszcze takie inne. Ale najlepiej
specjalizuję się w grach wideo. Nie ważne na czy na PC, czy na PlayStation, czy
na Xbox’ie. Uwielbiam prawie wszystkie gry. Moje ulubione to MineCraft, Saints
Row, FarCray4, ale najulubieńsza to Grand Theft Auto V. W skrócie GTA V. Obecnie
sobie gram. Fabułę przeszłam już kilka razy. Teraz szukam Ekipy. Czasem mnie to
irytuje, że żadna ekipa mnie nie chce przyjąć, bo jestem dziewczyną. Obecnie
czekam aż skontaktuje się ze mną lider Ekipy do, której chcę się dostać.
Najśmieszniejsze jest to, że mojego imienia używam jako Nick. Co prawda
zdrobniale, bo Vivi, ale i tak większość osób, z którą grałam mówiło mi
Violetta, bo tak wolałam. Nagle zobaczyłam, że do „pokoju” na Team Speacku, na
którym obecnie się znajdowałam wbił lider tamtej grupy!
- Hej. – przywitał się. – Jestem Leon. Lider ekipy do której
chcesz dołączyć. Ty to pewnie Vivi.
- Tak.
- To jakie masz doświadczenie w GTA?
- W tą grę gram od trzeciej albo czwartej części.
- A jak idzie Ci wypełnianie misji?
- Zależy jakiej. Ogólnie wszystkie idą mi dobrze. Ale to
raczej normalne jak się grało w tyle gier.
- Co to znaczy tyle gier.
- Bo… Ja grałam we wszystkie gry. Mam każdą kupioną, albo
otrzymałam ją do przetestowania.
- Przetestowania?
- Aha. Czasami niektórzy moi znajomi, czy nawet z większe
firmy przesyłają mi gry żebym je sprawdziła, czy spełniają wymogi.
- Znasz się na tym?
- Na tym zna się każdy nerd, który specjalizuje się w grach.
- Jesteś nerdem? Świetnie! Właśnie takich ludzi szukamy!
Którzy znają się nie tylko na graniu w gry, ale i na ich tworzeniu.
- Tworzeniu to raczej nie… Bardziej na sprawdzaniu błędów.
- Tak w ogóle żeby
zostać przyjęta… Musimy wiedzieć czy jeździsz na zloty graczy.
- Tak. Staram się nie omijać żadnego. Ale czasami terminy
się pokrywają i muszę wybierać.
- Zostałaś przyjęta. Szykuj się. Za 2 godziny gramy. –
powiedział i wylogował się z TS. Nareszcie jakaś normalna ekipa, która nie ma
uprzedzeń do dziewczyn.
2 godziny później.
Gra mi się ładuje. Za chwilę poznam moją nową ekipę. Jest!
Wbiłam szybko do „pokoju” na TS.
- Dobra ziomki! – krzykną ktoś. Po głosie wydawać by się
mogło, że to Leon. – Najpierw chłopaki. Jest
Fede?
- Jestem!
- Maxi?
- Obecny! – jak w szkole. Ale widać, że to profesjonaliści.
- Brodwey?
- Jestem!
- Andres?
- Być!
- Diego?
- Siema!
- Teraz dziewczyny. Lu?
- Jestem!
- Naty?
- Hejka!
- Cami!
- Jestem!
- Fran?
- Obecna.
- Dobra skoro wszyscy są to chciałbym przedstawić wam nowego
członka ekipy, a mianowicie Vivi.
- Cześć wszystkim.
Kilka godzin
później.
To są zajebiści ludzie. Rozwaliliśmy kilkanaście gangów i
udało nam się włamać do bazy wojskowej. Po prostu osom!
- Dobra ludzie! Na dzisiaj kończymy. To… Zobaczymy się chyba
dopiero na zlocie. – oznajmił Leon.
- A kiedy on jest? – zapytałam.
- 30 maja. Koło Sztokholmu. – powiedziała zasmucona Lu.
- To świetnie. – powiedziałam. – Nie będę musiała daleko
jechać.
- To gdzie ty ulicha mieszkasz? – zapytali wszyscy.
- W Sztokholmie. – oznajmiłam.
- Aha. – odpowiedzieli chórkiem.
- To… Viola… Mogłabyś przenocować dziewczyny? – zapytał Leon.
- Szczerze mówiąc to mogłabym przenocować wszystkich. Mam
dość spory dom.
- To w cale nie jest konieczne. Leon też mieszka w
Sztokholmie i on chłopakami się zjamie. – oznajmiła rozradowana Cami.
- Ok. To do zobaczenia! – powiedziałam i wylogowałam się z
TS.
30 maj, lotnisko w
Sztokholmie, 3 godziny do zjazdu.
Samolot już wylądował. Dziewczyny niedługo wyjdą. Niestety
wiem tylko jaki mają kolor włosów. Powiedziały żebym to ja wysłała im moje
zdjęcie, a one mnie znajdą. Ciekawe jak wyglądają. Na pewno są ładne, bo tyle
usłyszałam od chłopaków kiedy grałam z nimi jak one się pochorowały. Wynikło mi
z tego, że mieszkają w Buenos Aires. Więc to tak ciutek daleko. Wiem też, że są
Szwedkami tylko ich rodzice musieli wyjechać.
- Violetta! – usłyszałam krzyki. To one. Są prześliczne. Gdy
się do mnie zbliżyły rzuciły mi się na szyję.
- Dusicie. - ledwo
wydusiłam.
- Sorry. – odpowiedziały.
- Ale wy jesteście śliczne. Chłopaki mieli rację. –
wszystkie jak jeden duch się zarumieniły. – Wy też zobaczycie ich pierwszy raz?
- Nie Viola. – powiedziała Ludmiła.
- Nasza ekipa istnieje od… - zaczęła Fran.
- 5 części GTA. Znamy się bardzo długo. – zakończyła Cami.
- Czyli w waszej ekipie jestem taki trochę świerzaczek?
- Aha. – znowu powiedziały na raz.
- Nie ważne. Chodźcie. Za 3 godziny się zaczyna. A z mojego
domu na tamto miejsce jest 2 godziny drogi. BIEGIEM!
3 godziny później.
Jesteśmy na miejscu. Mi się tu podoba. Jest bardzo fajnie.
Dopadłyśmy już Fede, Maxi’ego Andresa, Diego i Brodwey’a. Nie możemy znaleźć
tylko Leona. Znaczy oni nie mogą. Ja nawet nie wiem jak on wygląda.
- Tam jest! – krzyknęły dziewczyny. Skierowaliśmy się w
tamtą stronę. Gdy wszyscy zaczęli się z nim witać mi szczęka opadła do ziemi.
Leon był najprzystojniejszym nerdem jakiego widziałam. Miał kasztanowe lśniące
włosy, błyszczące, szmaragdowe oczy… I jak na nerda był… No… Po prostu był. Gdy
tamci się z nim przywitali ja troszeczkę się do niego zbliżyłam.
- Hej… - zaczęłam. Nie mam pojęcia jak się zachować.
- Hej Viola. – przywitał się. – Jakim cudem nigdy się nie
spotkaliśmy? – dodał zdziwiony.
- Nie wiem. Może po prostu nie było nam to dane.
- Możliwe.
- Chodźcie! – krzykną Maximiliano.
- Zaraz zaczną się rozgrywki i bójki ekip. – dodała Nata. Wszyscy
skierowaliśmy się w tamtą stronę.
Później
Event już się skończył. Było fajnie. Wszyscy jeszcze
bardziej się zaprzyjaźniliśmy. Uwielbiam tych ludzi. Nigdy nie myślałam, że
znajdę przyjaciela albo przyjaciółkę, a tu myk! Przez jedną grę zyskałam coś w
rodzaju rodziny. Ale wracając do rzeczywistości. Jesteśmy wszyscy u mnie.
Gadamy. Znaczy ja słucham. Nie przywykłam do rozmów z ludźmi tak na żywo. W rzeczywistości
jestem bardzo nieśmiała. Boję się odtrącenia. Nie wiem tylko czemu. I tak
ludzie mnie odtrącili. I to tylko dlatego, że jestem nerdem. A oni? Zachowują
się jakby byli… Że tak to ujmę… Normalni. Ja bym tak nie potrafiła. Nie jestem
normalna i to wiem. Dlatego rzadko wychodzę z domu i prawie nigdy nie rozmawiam
z ludźmi. Oni są tacy sami jak ja, a jednak tacy… Inni. Postanowiłam przerwać i
ich konwersację na jakiś temat. Chyba gadali o Grze o Tron.
- Jak wy to robicie? – zapytałam.
- O co chodzi Violetta? – zapytała zaciekawiona ruda.
- Rozmawiacie jakbyście… Byli… Tacy… Normalni. Jak to
robicie?
- To nic trudnego. – zapewnili mnie wszyscy poza Leonem.
- Mają rację Violu. Na początku nam też było ciężko pogodzić
się z odtrąceniem. Każdy nerd jest odtrącony. Każdy jest inny. Jeden niczym nie
wyróżnia się od innych, zwykłych ludzi. Inny będzie całkiem inny. Poza tym my
ciągle jesteśmy sobą. Nie staramy się udawać kogoś kim nie jesteśmy. – powiedział to jakby chciał dać mi coś do
zrozumienia. Nie wiem tylko co.
- Dalej nie rozumiem.
- Po prostu bądź sobą. Nie zmieniaj się dla ludzi. –
wytłumaczył. – Przykładem jako takim może być miłość. W miłości się nie udaje.
W miłości prawdziwej kochasz osobę taką jaką jest i nie próbujesz jej zmienić.
Ty również w prawdziwej miłości jesteś kochana za to jaka jesteś. To może nie
jest idealny przykład, ale tu chodzi o to, że musisz zaakceptować najpierw
siebie, a później szukać akceptacji u innych. Rozumiesz? – przytaknęłam.
Etap 1. Przyjaźń. ZAKOŃCZONY
Rok później. Zjazd
graczy GTA w Las Vegas.
Minął rok. Tyle się zmieniło. Ja się zmieniłam. Zachowuję
się… Normalnie? Tak. Normalnie jak na nerda. Tak w ogóle od kilku godzin jestem
w Las Vegas. Jest ciemno. Zgubiłam się, ale co tam. Na dokładkę leje deszcz.
Jest… Cholernie zimno. Pewnie was interere co ja robię w Vegas. Otóż jest 30
maja więc mamy czas zlotu graczy GTA. Tak. Jest grubo po północy. Wiem, że
ekipa mnie szuka. Niestety padł mi telefon. Trochę się boję, ale jakoś żyję.
- Violetta!!! Gdzie ty?!!! Viola…! – usłyszałam z daleka
krzyki. Zdołałam zobaczyć, że to Leon. Szybko pobiegłam w tamtą stronę.
- Leon! – krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję. Z zimna
cała się trzęsłam.
- Jesteś. – powiedział z wyraźną ulgą. – Bałem się o Ciebie.
– jeszcze mocniej mnie przytulił. – Zimno? – nie czekał na odpowiedź. Po chwili
na ramionach miałam jego kurtkę.
- Ale teraz ty zmarzniesz.
- Mi nic nie będzie. Ty za to jak nic będziesz chora.
Idziemy.
Już w Sztokholmie
po zlocie GTA. Dom Violetty.
Leon miał rację. Jestem potwornie chora. Mam zapalenie płuc.
Ale nie jestem sama. Przy mnie jest Leon. On podtrzymuje mnie na duchu i
pilnuje 24 na dobę. Jest kochany. To mój najlepszy przyjaciel. Szkoda, że nie
znałam go wcześniej. Gdy jest blisko mnie czuję się lepiej. Reszta codziennie
dzwoni. Czasem jest to uciążliwe, ale fajnie, że się mną przejmują. Za to ich
wszystkich kocham. Za ich wsparcie. Leon obecnie robi mi rosołek. Mówił, że
zawsze gdy miał zapalenie płuc babcia albo mama gotowała mu taki dobry domowy
rosołek. Usłyszałam jak ktoś wchodzi po schodach później do mojego pokoju. To
Leon.
- Rosołek dla
księżniczki raz. – zażartował.
- Dzięki. – powiedziałam i zakaszlałam.
- To pomoże. Poczujesz się lepiej. Wcinaj.
- A ty nie głody?
- Później zjem. Ty jesteś ważniejsza. – oznajmił z uśmiechem
i wyszedł.
Miesiąc później.
Jestem już zdrowa. Coś z moim wzrokiem zaczęło być nie tak.
Znaczy było już dawno, ale teraz się pogorszyło. Pogorszyło się do tego
stopnia, że zauważył to Leon. Umówił mnie na dzisiaj do okulisty. Właśnie
siedzimy w poczekalni.
- Musimy? – zapytałam po raz setny.
- Tak. Jeżeli masz dużą wadę wzroku musisz coś z tym zrobić.
- Ale Leon. Po co?
- Żebyś widziała. Nie możesz lekceważyć swojego zdrowia.
Musisz dobrze widzieć. Dla dobra swojego i innych. Poza tym jeżeli nie będziesz
nosić okularów nie będziesz mogła grać z nami w GTA.
- A co jeżeli będzie źle?
- To nic.
- Przecież mnie wtedy zostawisz.
- Nigdy Cię nie zostawię. Już zawsze będę przy Tobie.
Etap 2. Przyjaźń po grób. ZAKOŃCZONY.
2 lata później.
Ślub…? Fedemiły?
Co się tu wydarzyło!? WTF! Powstała nam Fedemiła. Zaręczyła
się i dziś biorą ślub. W Buenos Aires. Lecieliśmy tam razem z Leonem. Ogólnie
to nie tylko Fedemiła się narodziła. Powstała Diecesca i Naxi i Bromi! Andres postawił na Forever
Alone. Fajne ma nastawienie. Ale do tematu. Jesteśmy w kościele. Po raz
pierwszy od kilku lat mam na sobie sukienkę. Jest śliczna. Pudrowo różowa ze
złotymi elementami. Buty Lu mi odpuściła i powiedziała, że do kościoła mam
ubrać buty, które są w komplecie do sukienki, a na weselu mogę ubrać trampki.
Ale żeby nie było kupiła mi trampki w kolorze pudrowo różowym! Ja w nią czasem
nie wierzę. Jestem jej światkiem. Leon jest świadkiem Fede. Pan świadek jest ubrany
w cudowny garnitur. Szczegółom się nie przyglądałam, bo cała moja uwaga jest
skupiona na jego oczach. Wiem też, że Lusia jest ubrana w cudowną białą
sukienkę bez ramiączek. Wygląda w niej bajecznie. Góra jest pokryta malutkimi
błyszczącymi w świetle kryształkami. Dół jest rozkloszowany i dosyć prosty.
Jest pokryty srebrnymi brokatowymi wzorami. Jej makijaż jest dość delikatny.
Włosy ma pofalowane i rozpuszczone. Ma w nie wpięty długaśny welon. Fede też ma
garnitur. Krawat ma srebrny. Jego włosy są postawione na żel. Podobnie jak u
Leona.
Na weselu
Wesele trwa już dość sporo czasu. Wszyscy fajnie się bawimy.
Obecnie trwają oczepiny. Lu za chwilę rzuci welonem. Wszystkie panie ustawiły
się w koło otaczając moją przyjaciółkę. Zaczęłyśmy iść w koło w rytm muzyki. Lu
zamknęła oczy. Muzyka się zatrzymała i Lu rzuciła… Złapałam! Teraz czas na
panów. Fede ustawił się na środku. Wszyscy do otoczyli. Zabrzmiała muzyka.
Wszyscy ruszyli, a Federico zamkną oczy. Muzyka się zatrzymała, a on rzucił.
Złapał Leon… Ciekawy zbieg okoliczności.
- Czas na taniec pary młodej i pary młodszej! – oznajmił DJ.
Leon do mnie podszedł. Wyciągną w moją stronę rękę. Z uśmiechem ją chwyciłam.
Wyszliśmy na środek parkietu i stanęliśmy koło Fedemiły.
- Teraz pora na Leonettę. – szepnęła mi na ucho Lu. Gdy
zabrzmiała muzyka Leon zbliżył się do mnie i objął mnie w talii. Zarzuciłam mu
ręce na szyję. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. Taniec zajął kilka minut.
Przez ten cały czas patrzyłam Leonowi w oczka.
- Teraz pora na pocałunek młodych par. – powiedział DJ. Trochę
się speszyłam. Leon spojrzał na mnie przepraszająco i mnie pocałował. Gdy się
od siebie odsunęliśmy nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy. Poza tym na twarzy
miałam wielkiego rumieńca. Nie możliwe… Chyba zakochałam się w Leonie…
Etap 3. Zauroczenie. ZAKOŃCZONY
Kilka miesięcy
później
Po między mną i Leonem… Jest… Spoko? Nie wiem. Gdy go
spotykam czuję się dziwnie. I to tak cholernie dziwnie. Gdy tylko go widzę mam
przed oczami obraz naszego pocałunku. W GTA gramy dalej. Przez TS jak z
nim gadam jest mniej nie zręcznie, ale
to pewnie dlatego, że reszta jest. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Boję się
powiedzieć Leonowi co czuję. Niedawno był ślub Fran i Diego. Tam Leon też mnie
pocałował. Tylko nie tak przy wszystkich. To było na takiej altance ozdobionej
kwiatami. Padało na nas światło księżyca. I było w opór romantycznie. Nie
powinno tak być. Czy to dobrze, że mnie wtedy pocałował? Nie wiem. Wiem tylko
tyle, że jestem Pewna, że zakochałam się w Leonie. Boję się mu wyznać uczuć.
Boję się odrzucenia z jego strony.
Etap 4. Strach. ZAKOŃCZONY
Rok później.
Minął kolejny rok. Mam 23 lata. Dalej tłumię w sobie uczucia
względem Leona. Gdy już chcę mu powiedzieć ktoś bądź coś nam przerywa. To jest frustrujące. W GTA gramy dalej. Chodź
ostatnio… Nie możemy się zgrać czasowo. Znaczy… Nie wiem jak jest z Leonem. Ja
czekam kiedy jego nie będzie. Wtedy ja gram. Więc jesteśmy na zmianę. Raz ja.
Raz Leon. Nie wiem ostatnio co mam ze sobą zrobić. Muszę z nim porozmawiać. Postanowiłam
do niego zadzwonić.
- Cześć Leon.
- Cześć Violetta.
- Możesz rozmawiać.?
- Pewnie.
- Bo… Muszę Ci coś powiedzieć. Coś cholernie ważnego.
- No mów.
- To nie jest rozmowa na telefon. Możemy się spotkać?
- Pewnie. Kiedy i gdzie?
- Sam ustal. Ja proponuję ty podajesz warunki.
- OK. Na kolację. Ja stawiam. Przyjadę po Ciebie o 18.
Pojedziemy do restauracji. Pasi?
- Idealnie. Tylko Leon…
- Tak?
- Obiecaj mi, że cokolwiek usłyszysz… Będziemy dalej
przyjaciółmi.
- Obiecuję… Ale Violetta… Coś się stało?
- Nie wszystko jest pod kontrolą.
- Na pewno?
- Na pewno.
- Gdyby coś się działo dzwoń śmiało. Pamiętaj zawszę będę
przy Tobie. Możesz na mnie liczyć.
- Dziękuję.
- Za co?
- Za to, że dajesz mi wiarę.
- Do zobaczenia mała.
- Do zobaczenia duży. – pożegnałam się i rozłączyłam się.
Czyli co…? Muszę się naszykować. Tylko w co powinnam się ubrać? Chyba
odpowiednia będzie moja sukienka. Czarna. Średniej długości. Nie za luźna. Nie
za ciasna. W sam raz. Czyli czas wyznać prawdę i przygotować się na wszystko.
Etap 5. Próby. ZAKOŃCZONY
17:58. Dom Violetty
Leon za 2 minuty się zjawi. Strasznie się denerwuję. Może
nie powinnam się ujawniać? Nie! Muszę to zrobić. Nawet jeżeli mnie odrzuci to
powinnam poczuć się lepiej. Nagle usłyszałam jak ktoś puka do drzwi. Leon. Podeszłam
do drzwi po czym je otworzyłam.
- Hej. – przywitałam się nie patrząc mu w oczy.
- Hej. Ślicznie wyglądasz. – i jeszcze się zarumieniłam. – I
ślicznie się rumienisz. – tylko się uśmiechnęłam. – Idziemy?
- No. – powiedziałam i zamknęłam dom. Leon wziął mnie pod
rękę i ruszyliśmy do restauracji.
Po kolacji. W
parku. O 20:30
Chodzimy z Leonem po pobliskim parku. Fajnie się z nim
bawiłam. Mimo że ciągle byłam spięta. Usiedliśmy na ławce.
- Teraz gadaj.
- Ale co?
- Po pierwsze czemu jesteś ciągle zestresowana. I po drugie
po co chciałaś się spotkać.
- To się pokrywa. Chciałam się spotkać i pogadać. Przez to
co chcę Ci powiedzieć jestem zestresowana.
- Viola… Nie martw się. Mów co Cię trapi. Co by to nie było
pamiętaj… Zawsze będę przy Tobie. Nigdy Cię nie zostawię. Mówiłem Ci to milion
razy. I będę mówił jeszcze miliony. Będę to powtarzać do puki tego nie
zrozumiesz. – zapewnił.
- Wiem. Ale…
- Spokojnie… To na pewno nie jest tragiczne.
- Zależy jak dla kogo.
- Ej! Teraz zaczynam się martwić. Gadaj. Coś na to
poradzimy.
- Wątpię. Ja próbowała i nic nie poradziłam. Dlatego teraz
chcę powiedzieć Ci prawdę.
- Zamieniam się w słuch.
- Więc… To zaczęło się od ślubu Lu i Fede. Pamiętasz? Wtedy
mnie pocałowałeś. Później był ślub Diego i Fran. Ty… pocałowałeś mnie znowu.
Tylko w innych okolicznościach. Zrobiłeś to w miejscu… Że tak to określę… W
miejscu bardziej… Ustronnym. Ciągle się zastanawiam czemu to zrobiłeś. Wiem, że
to co teraz powiem nie zabrzmi dobrze… Gamerzy raczej tego nie mówią. A jak już
to wtedy gdy są tego pewni. Ja… Zakochałam się w… Tobie Leon. – łzy zaczęły
płynąć po moich policzkach. – Teraz wiem, że mnie zostawisz i nie będziesz
chciał mnie już więcej znać… Ale musiałam Ci to w końcu wyznać. I tak już długo
się męczyłam. – skończyłam, a chłopak
mocno mnie przytulił.
- Nie mam zamiaru Cię zostawiać. – zapewnił.
- Ale przecież… - przerwał mi.
- Teraz ty mnie posłuchaj. Na ślubie Lu i Fede pocałowałem
Cię bo się bawiliśmy. Wiesz o tym. Ale na ślubie Fran i Diego… To nie była już
zabawa. Zrobiłem to, bo… Chciałem.
- Nie rozumiem.
- Viola… Kocham Cię. – powiedział i mnie pocałował.
2 lata później. 30
maj. Okolice Londynu. Zlot graczy GTA i Ślub?
- Drodzy Gamerzy! Dzisiejszy zlot będzie najbardziej wyjątkowym
zlotem w historii. Na dzisiejszym evencie połączone zostaną losy dwójki ludzi.
Należą oni do najlepszej ekipy w dziejach. Po wielu moich namowach mój stary
przyjaciel zgodził się udzielić ślubu dzisiaj! Za sceną znajduje się namiot w
nim odbędzie się ceremonia. – powiedział organizator zlotu. Wszyscy udaliśmy
się w tamtą stronę. Pewnie pytacie kto bierze ślub. Otóż ja i Leon. On
wymyślił, i mi nie powiedział, że ślub weźmiemy na evencie. Tak. Moim świadkiem
jest Lu. Ubrana jest w błękitną sukienkę trochę za kolana. Miejscami jest pozłacana.
Moją sukienkę oczywiście wybrała mi Lu. Uznała, że ja mam tylko powiedzieć
która z wybranych przez nią sukienek mi się podoba. I wybrałam. Jest prosta
tak, że chyba bardziej się nie dało. Góra jest na krótki rękaw. Zwykła. Biała.
Chodź przy pasku ma kontur fikuśnego kwiatka. Zrobiony jest z cekinów. Jak już wspomniałam
górę sukienki od dołu oddzielał różowy pasek, a w zasadzie wstążka. Dół
sukienki był biały. Jakieś 10 cm od końca sukienki był wzorek kwiatowy.
Zrobiony z cekinów. Buty miałam mieć od kompletu, ale kiedy Lu nie patrzyła
zmieniłam je na białe conversy. Włosy mam rozpuszczone i wyprostowanie, a w nie
wpięty mam welon. Świadkiem Leona jest Fede. Ubrany jest w garnitur i błękitny
krawat. Za to Leon… Niby też ma garnituru, krawat ale… On… Wygląda… Cudnie.
Jakieś… 10-15
minutek później.
Od dokładnie 12 minut jestem panią Verdas. Tańczymy do
jakiegoś wolnego kawałka. Okazało się, że zlot, który zwykle trwał 5 dni
przedłuży się o jeden żeby nic nie umknęło. Jestem taka szczęśliwa, że chyba
bardziej nie można. Nie wiem jak wcześniej mogłam bez niego żyć.
- Kocham Cię. – powiedziałam.
- Kocham Cię. – powtórzył. – Śmieszna ta nasza historia pani
Verdas.
- Wiem panie Verdas.
- Wyszło nam takie Gamer’owe I Love You.
- Wiem. To najszczęśliwszy koniec jaki mogłam sobie
wymarzyć.
- Koniec? Żaden koniec. Przed nami długa droga. To był
dopiero jeden z wielu rozdziałów.
- A jak brzmi zakończenie?
- I Żyli Długo I Szczęśliwie…
Etap 6. Miłość. Zakończenie „I Żyli
Długo I Szczęśliwie”. ZAKOŃCZONY. Tak
jak i ten rozdział.
Ja
Rozdział naszej Violi zakończył się idealnie. Nerd z nerdem.
Piękna historia… Nie… Piękny rozdział. Naszą Leonettę czeka jeszcze sporo
rozdziałów. Miejmy nadzieję, że każdy będzie taki idealny jak ten. Zakończenie „I
Żyli Długo I Szczęśliwie” nie zawsze trwa przez całe życie. Niektórzy tylko
jeden rozdział tak kończą. Inni wszystkie. Miejmy nadzieję, że nasza Leonetta
przetrwa przez wszystkie rozdziały z „ I Żyli Długo I Szczęśliwie”. Zdradzę
wam, że Leonetta skończy swoją historię z idealnym zakończeniem. Z kąt wiem?
Tak być po prostu musi. Ich miłość jest tak silna, że można ją nazwać wieczną.
A jak wiadomo wieczna miłość się nie wypala… Ona trwa… Trwa… Aż do końca życia
na ziemi… Później dalej trwa… Tylko w niebie…
Witam was o godzinie 8:53.
Nie wierzę!
Już 5000 wyświetleń!
Jesteście ziomki niesamowici!
Kocham was!
Od razu mówię.
Nie podoba mi się ten oto Szpecjal.
Jest badziewny!
I ma szczęśliwe zakończenie!
Podpowiem wam, że następny Szpecjal może mieć zakończenie...
Be.
Jak dla was oczywiście.
Ale co do tego.
To...
Ja to co jest napisane jako "Ja" chciałam usunąć, ale moja Śster mi nie pozwoliła.
I PRZEPRASZAM!
PRZEPRASZAM WSZYSTKIE NERDY I GRACZY GTAV!
Nie chciałam was obrazić!
Sama jestem nerdem i myślałam, że to lepiej wyjdzie!
Ale jeb!
Nie pykło!
Ale mówi się trudno i żyje się dalej!
Ja nie przedłużam...
A na razie... Komentujcie tego Szpecjala i rozdział 27.. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie.
ElimelGamesPL
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!