On... Zatrzymał mnie i... I... Pocałował. Wtedy wszystko we mnie pękło. Dałam upust łzom, ale się nie odsunęłam. Nie wiem czemu... Po chwili puścił mnie. Spojrzałam na niego załzawionymi oczami.
- Już za późno. To koniec. - powiedziałam ledwo słyszalnie. - Niestety teraz nie mam gdzie spaść, bo jestem na dnie. - dodałam i chwiejnym krokiem udałam się do sypialni. Za nim przekroczyłam próg wykrzyczałam tak, że usłyszała mnie jakaś połowa Kalifornii. - Nie chcę widzieć nikogo z was! Nie chcę już waszej pomocy! Nie potrzebuję waszej litości! Nie potrzebuję waszej przyjaźni! - odbiegłam w kierunku sypialni. Gdy do niej weszłam zamknęłam, a właściwie zatrzasnęłam drzwi. Podeszłam do mojej szafki nocnej i z impetem otworzyłam pierwszą szufladę. Nie znalazłam w niej tabletek. Otworzyłam następną. Tam były. Zażyłam jedną. Wtedy stało się to co zawsze gdy brałam je z choćby kilku minutowym opóźnieniem. Oszalałam. Zwaliłam z mojej szafki nocnej wazon, który zbił się na drobne kawałeczki. Upadłam na ziemię, a w moje ramie wbiły się kawałeczki szkła. Z rany zaczęła się sączyć krew. Purpurowy dywan stawał się ciemniejszy... Chyba czerwony. Nie umiałam już określić koloru. Zaczęłam przeraźliwie krzyczeć. Tak jak kiedyś nocami. Wplątałam palce we włosy i zaczęłam je szarpać. Nie wiedziałam co robię. Zaczęłam się trząść, a z moich oczu leciało coraz więcej łez... I gdzie są wszyscy kiedy ich potrzebuję?! Gdzie do cholery są!? Nagle jak na zawołanie drzwi się otworzyły i do pokoju wpadł Leon, a za nim reszta.
- Violetta! - krzyknął i do mnie podszedł.
- Zostaw mnie! - krzyczałam mimo że bardzo chciałam żeby przy mnie był. - Nie potrzebuję Cię! Nie potrzebuję nikogo! - Co się dzieje?!
- Nie zostawimy Cię. - zapewnił. - Ludmiła. Dzwoń na pogotowie. Maxi Przynieś coś czym można zatamować krwawienie. - zajęło im to chwilę. Zaczęło mi się kręcić w głowie. Zaczęłam krzyczeć jeszcze głośniej.
- Zabijcie mnie! Ukróćcie moje cierpienia!
- Viola spokojnie... Pomożemy Ci. - mówił do mnie Leon.
- Mi nie można pomóc! Nie chcę już żyć! Nie chcę żyć w cierpieniu!
- Nie będziesz cierpieć. Uspokój się tylko. Jesteśmy Twoimi przyjaciółmi. Pomożemy Ci. - przytulił mnie, a ja zaczęłam się szarpać. Nie dawał za wygraną. Był. To się liczyło. Nie uciekł. Nie uciekł...
- Zostałeś. - wyszeptałam już spokojna choć dalej płakałam.
- I nigdzie się nie wybieram. Oni z resztą też. - zaśmiał się. Ten to ma poczucie humoru. Widzi jak dziewczyna świruje, a później żartuje z nią. Haha. ~ powiedziała ironicznie moja podświadomość. Wtem do pokoju wbiegł Maxi.
- Trzymaj. - podał mu apteczkę. Leon mnie puścił i ustawił w pozycji siedzącej.
- Dzięki Maxi. A teraz posłuchaj Viola. To będzie trochę boleć, ale będzie lepiej. OK? - zapytał niepewnie. TERAZ SIĘ BOI!? Ułomny... ~ prychnęła moja podświadomość.
- OK. - powiedziałam ze strachem w oczach i w głosie. Chłopak wziął pincetę i zaczął wyciągać wystające kawałki szkła z mojego ramienia. - Aua!
- Spokojnie. - powiedział i kontynuował czynność. Gdy przyzwyczaiłam się do tego bólu zapytałam:
- Jak przyjedzie pogotowie... Czy po kogo tam Lu dzwoni, powiecie im co się wydarzyło?
- A chcesz żebyśmy powiedzieli? - odpowiedział Leon pytaniem na pytanie.
- Nie. - uśmiechnęłam się do nich.
- I w taki sposób otrzymałaś swoją odpowiedź. - powiedział Fede. Nagle do pokoju weszła Ludmiła, a za nią 2 lekarzy.
- Muszę z wami jechać? - zapytałam gdy oglądali rany.
- To nie jest koniecznie. - odpowiedział. - Ale masz 2 góra 3 rany które trzeba zszyć.
- Aha. - zawahałam się.
- Dzieciaki wyjdźcie. - zarządził ten drugi. Wszyscy wyszli... Znaczy prawie wszyscy... Leon został.
- Pamiętaj... Oni nic Ci nie zrobią. - powiedział i pocałował mnie w czubek głowy po czym wstał.
- Zostań. Proszę. - spojrzał pytająco na lekarzy.
- Skoro chcesz to zostań. - powiedział z uśmiechem lekarz. Leon pomógł mi wstać i razem usiedliśmy na moim łóżku. Po chwili lekarze przystąpili do pracy...
Leon
Lekarze już poszli, a my sierdzimy przy stojącym w jadalni, wielkim, okrągłym stole. Panuje między nami niezręczna cisza. Nagle wbili do pomieszczenia Curtis i Robert.
- Cześć dzieciaki. - przywitał się Curtis.
- Postanowiliśmy poprawić wam humory.
- Zamówimy kebaby? - zapytał Curtis.
- Ok. - powiedzieli wszyscy poza Violettą.
- Nie. - zaprzeczyła im i nam. - Nie możemy ciągle jeść niezdrowych rzeczy. Gdzie kuchnia? - zapytała tamtych 2.
- Chodźcie... - powiedział niepewnie Robert, a my poszliśmy za nimi. Kuchnia była duża i nowoczesna. Violetta pootwierała szafki i na koniec lodówkę po czy się uśmiechnęła.
- Lubicie rosół? - zapytała.
- Tak. - odpowiedzieliśmy.
- To będzie rosół. - powiedziała i zaczęła wyciągać potrzebne składniki.
Później
Właśnie jemy rosół przygotowany przez Viole. Jest pyszny!
- Gdzie ty się nauczyłaś tak dobrze gotować!? - zapytała głośno Ludmiła.
- Nie ważne. - odpowiedziała i się zasmuciła.
- Viola... - zaczął Diego.
- Czy to ma związek z Twoją przeszłością? - zapytał Maxi.
- Tak. - powiedziała i z jej oka poleciała samotna łza.
- Nie płacz. - pocieszali ją Fede i Naty.
- Nie płaczę. Nie ma po co. Nie warto płakać nad rozlanym mlekiem. Co się stało już się nie odstanie. Nie warto pamiętać.
- Ale chyba możesz... - zaczęła Fran, ale Viola jej przerwała.
- Nie mogę. I tak w Nowym Jorku wszystko mi o tym przypomina. Będąc chcę od tego odpocząć... Spróbować zapomnieć.
- Może pomoże jeżeli komuś powiesz? - zapytałem.
- Nie wiem. Wątpię.
- Spróbuj. - zachęciłem ją.
- Mogę spróbować. - powiedziała i spojrzała na każdego po kolei. - Tylko mi nie przezywajcie. - przytaknęliśmy. - A wiec tak...
Narrator
Violetta na reszcie opowie o swojej przeszłości. Tylko czy da radę od razu opowiedzieć całą. Stało się coś strasznego. Żaden z nerdów nie wiem co to było. Violetta określiła to mianem "To...". Tylko czym jest to? To wie tylko Violetta, Curtis i Robert? Czy po ujawnieniu swojej przeszłości Violetta zostanie sama? Czy Leon wytłumaczy pocałunek z Violetta? Czy właśnie to przewidziała Cami? Ile Violetta wyjawi? Czy da radę pokonać "To"?
No elo.
Przekroczyliście próg ale nie powiem wam jaki.
Jak widać Vivi oszalała.
I z miejsca pozdrawiam wszystkie moje cholerne media!
Wy już wiecie o kogo chodzi :D
Dlatego opłaca się komentować :D
Nie mam wam nic więcej do powiedzenia.
A nie mam!
Muszę was opierdolić.
Tu jesteście mega aktywni a na Jortini nie.
Na serio mi dziwnie jak jest ogłoszony konkurs z fajną główną nagrodą.
A czemu tu mówię?
Bo wiem że z tond mam też tam czytelników.
Więc jakby ktoś chciał to link do konkursu dam w komach.
I to na dzisiaj tyle.
Jeżeli przed niedzielą mam dodać rozdział musicie przekroczyć wysoką poprzeczkę.
A na razie... Komentujcie. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie.
P.S. Jjayjoker wrócił!
Asia Ari <3
Przekroczyliście próg ale nie powiem wam jaki.
Jak widać Vivi oszalała.
I z miejsca pozdrawiam wszystkie moje cholerne media!
Wy już wiecie o kogo chodzi :D
Dlatego opłaca się komentować :D
Nie mam wam nic więcej do powiedzenia.
A nie mam!
Muszę was opierdolić.
Tu jesteście mega aktywni a na Jortini nie.
Na serio mi dziwnie jak jest ogłoszony konkurs z fajną główną nagrodą.
A czemu tu mówię?
Bo wiem że z tond mam też tam czytelników.
Więc jakby ktoś chciał to link do konkursu dam w komach.
I to na dzisiaj tyle.
Jeżeli przed niedzielą mam dodać rozdział musicie przekroczyć wysoką poprzeczkę.
A na razie... Komentujcie. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie.
P.S. Jjayjoker wrócił!
Asia Ari <3